Hubert Hurkacz pokonał Andrieja Rublowa 6:3, 3:6, 7:6(8) w finale turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju. Polak w tiebreaku trzeciego seta przegrywał już 2:5, ale zdołał odwrócić losy rywalizacji po wcześniejszym obronieniu piłek meczowych. To jego siódmy karierowy triumf, a drugi rangi ATP Masters 1000 - dwa lata temu wygrał w Miami.
Dla Huberta Hurkacza to największy sukces w tym sezonie. Wcześniej w lutym triumfował także w Marsylii, lecz była to impreza rangi ATP 250. Tysiąc punktów zdobytych w Szanghaju zdecydowanie poprawiło jego miejsce w rankingu mężczyzn - jest już 11. rakietą świata - ale także w klasyfikacji Race, uwzględniającej jedynie wyniki w tym sezonie.
Polak z liczbą punktów 2775 zajmuje w niej 11. miejsce. Awansował o aż pięć lokat. To jednak wciąż za mało, gdyż do ATP Finals, które odbędą się w Turynie w terminie 12-19 listopada, awansuje ośmiu najlepszych tenisistów. W tym momencie ostatnie miejsce gwarantujące grę w finale sezonu zajmuje Holger Rune. Duńczyk ma na swoim koncie 3110 punktów.
Pewna gry w Turynie jest już czołowa czwórka, ale wciąż pozostało kilka miejsc. O jedno z nich może powalczyć Hubert Hurkacz, zwłaszcza że umożliwia mu to kalendarz cyklu ATP Tour. Polak już w przyszłym tygodniu zagra w Tokio w imprezie rangi ATP 500. Jest także zgłoszony do turnieju w Bazylei, lecz odbywa się ono zaraz po zmaganiach w Japonii, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że Hurkacz odpuści jedną z lokacji. Pewne jest natomiast, że wrocławianina zobaczymy w paryskiej hali Bercy. Ostatnia tak duża impreza w sezonie - ATP Masters 1000 - wystartuje pod koniec października.
Hubert Hurkacz dotychczas raz miał okazje rywalizować w ATP Finals. Miało to miejsce w 2021 roku, lecz wówczas przegrał wszystkie trzy starcia grupowe. - Przyjechałem na azjatyckie tournée, zaczynając tutaj, w Szanghaju, wiedząc, że jeśli chcę dać sobie szansę na grę w Turynie, muszę wygrywać turnieje. Powiedziałbym, że to świetny początek - powiedział na konferencji prasowej po triumfie w Szanghaju.