Magdalena Fręch (70. WTA) nie ma ostatnio najlepszej passy. Choć regularnie kwalifikuje się do dużych turniejów, to zazwyczaj odpada już w I rundzie głównej drabinki. Tak też było w WTA 1000 w Pekinie, gdzie po trzysetowym boju musiała uznać wyższość Brytyjki Katie Boulter (52. WTA). Ta porażka nie zakończyła azjatyckiej przygody Polki.
Nieco ponad tydzień później Magdalena Fręch wystartowała w WTA 250 w Hongkongu, gdzie liczyła na przełamanie złej passy. Dość długo musiała czekać na pierwszą rywalkę - ostatecznie została nią zwyciężczyni kwalifikacji, Anna Danilina (1016. WTA), a więc tegoroczna mistrzyni US Open w mikście.
Mimo wszystko to Fręch była faworytką środowego starcia, tym bardziej że obie zawodniczki dzieliło aż 946. miejsc w rankingu WTA. I choć początek meczu był wyrównany, to wraz z upływem minut to nasza zawodniczka przejmowała kontrolę na korcie.
Do pierwszego przełamania doszło już w trzecim gemie. Wówczas Kazaszka walczyła z całych sił, ale ostatecznie musiała skapitulować. Polka wykorzystała drugiego break pointa i wygrała przy serwisie rywalki. Podobnie było w piątym gemie. Dodatkowo Fręch bardzo dobrze radziła sobie z własnym podaniem, dzięki czemu prowadziła już nawet 5:1.
Nieco więcej nerwów polscy kibice stracili w gemie numer osiem. Wtedy Danilina miała okazję do przełamania 70. rakiety świata, ale ostatecznie Fręch wyszła z opresji. Wybroniła break pointa, a chwilę później sama miała okazję do zakończenia seta, którą bez większych problemów wykorzystała. Tym samym triumfowała w pierwszej partii 6:2.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Druga odsłona rywalizacji zaczęła się jeszcze lepiej dla polskiej tenisistki. Już w pierwszym gemie przełamała Kazaszkę, a po chwili wygrała przy własnym serwisie i szybko zbudowała bezpieczną przewagę (2:0). I choć mistrzyni US Open w kolejnym gemie wygrała przy własnym podaniu i utrzymała kontakt z Fręch, to jej radość nie trwała długo. Polka znów dobrze spisywała się w serwisie i dodatkowo bezwzględnie wykorzystywała błędy rywalki.
Najlepiej było to widać w piątym gemie, w którym znów przełamała przeciwniczkę. Tym samym prowadziła już 4:1. Takiej przewagi nie mogła roztrwonić.
Ostatecznie wygrała 6:2 i w całym meczu 2:0, dzięki czemu przełamała złą passę i awansowała do 1/8 finału. Na tym etapie rywalizacji zmierzy się z Włoszką Martiną Trevisan (42. WTA).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!