Do tej pory tylko jednej zawodniczce z Polski udało się wygrać rozgrywany co roku turniej WTA Finals. Tej sztuki dokonała Agnieszka Radwańska w 2015 roku. Tenisistka po zajęciu drugiego miejsca w grupie pokonała Garbine Muguruzę, a następnie w finale wygrała z Petrą Kvitovą.
Teraz do trzeciego występu z rzędu na tym turnieju szykuje się Iga Świątek, która obecnie bierze udział w zawodach w Pekinie. W środę 4 października tenisistka wywalczyła awans do ćwierćfinału tych rozgrywek po tym jak w "polskim meczu" pokonała Magdę Linette. Turniej w Chinach Polka zakończy najpóźniej 8 października, gdy odbędzie się finał. 21 dni później rozpocznie się WTA Finals.
Na stronie organizatorów już pojawił się plan turnieju kończącego obecny sezon. Zawody, które w tym roku rozpoczną się 29 października, a zakończą w nocy z 5 na 6 listopada, odbywają się w meksykańskim Cancun i niestety dla polskich kibiców ma to odzwierciedlenie w godzinach rozpoczęcia spotkań.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Te będą startować o 23:00 i 24:00 czasu polskiego, a finał rozpocznie się dopiero o 1:00 w nocy. Jednak mogło być gorzej. Dzięki zmianie czasu w nocy z 28 na 29 października spotkania nie odbywają się godzinę później. Niektóre rejony Meksyku na szczęście nie przestawiają zegarków i Cancun znajduje się w tym gronie.
Do tej pory najlepszym wynikiem Igi Świątek na WTA Finals był półfinał, do którego doszła w zeszłym roku. Na tym etapie odpadła z Aryną Sabalenką (2:6, 6:2, 1:6).