W środę w turnieju WTA Masters 1000 w Pekinie doszło do historycznego starcia z perspektywy polskiego tenisa. Iga Świątek (2. WTA) zmierzyła się z Magdą Linette (25. WTA) - to był pierwszy pojedynek naszych dwóch najwyżej notowanych zawodniczek. Zdecydowaną zwyciężczynią została wiceliderka rankingu, która oddała rywalce raptem dwa gemy - 6:1, 6:1.
Eksperci są przekonani, że był jeden z najlepszych występów Świątek w ostatnich tygodniach, w trakcie których pojawiały się wątpliwości co do jej formy. Zwłaszcza po niespodziewanej porażce z Wieroniką Kudiermietową (16. WTA) w Tokio. W Pekinie polska tenisistka w dwóch pierwszych rundach nie zachwyciła, ale ostatecznie zameldowała się już w ćwierćfinale imprezy WTA Masters 1000. W nim zmierzy się z lepszą z pary Anhelina Kalinina (28. WTA) - Caroline Garcia (10. WTA).
Iga Świątek po wyeliminowaniu rodaczki odbyła tradycyjną konferencję prasową, na której opowiedziała o zmianie swojego podejście po US Open. Po nowojorskim turnieju straciła miano liderki rankingu. - Przed US Open nie byłam pewna, czy chcę dalej próbować, grać w każdym turnieju, aby walczyć o to, by zakończyć rok na pierwszym miejscu na świecie. Po US Open zdałam sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy do załatwienia. Czasami lepiej jest podejść do tego spokojnie - powiedziała Polka. - Zmieniłam też trochę swoje nastawienie, chcę po prostu być lepszą zawodniczką. Nie jestem typem tenisistki, która chce grać w każdym turnieju tydzień po tygodniu - dodała.
- Jestem zawodniczką, która musi mieć życie i równowagę. Myślę, że tenis jest fajniejszy, gdy masz krótkie przerwy. Coraz trudniej jest zatrzymać się i zastanowić, wybrać odpowiednie turnieje. Dlatego potrzebuję wokół siebie dobrych ludzi, którzy wiedzą, co jest dobre. Jestem bardzo wdzięczna, że ich mam - podkreśla.
22-letnia Polka odpuściła start w Guadalajarze, aby lepiej przygotować się do azjatyckiej części sezonu. W Meksyku i tak zagra, gdyż w tamtejszym Cancun odbędą się finały WTA Finals.