Zawodnicy wielokrotnie apelowali do władz tenisa, by te zmieniły godziny rozpoczęcia sesji wieczornych. Dotyczyło to głównie turniejów wielkoszlemowych, gdzie wiele meczów kończyło się grubo po północy, co źle wpływało na samopoczucie i regenerację sportowców. Na własnej skórze przekonał się o tym, m.in. Andy Murray, który podczas tegorocznego Australian Open stoczył blisko sześciogonny bój z Thanasim Kokkinakisem - ostatni punkt zdobył dopiero o 4:00 nad ranem czasu lokalnego. - To pokazuje, jak błędne jest to podejście. Powodem są wyłącznie pieniądze - grzmiał. Za zmianą godziny sesji wieczornej oponowała też Iga Świątek. - Naprawdę nie ma żadnej przyjemności z gry o 1 w nocy - mówiła. I wydaje się, że w końcu ich głosy zostały wysłuchane.
Organizatorzy Australian Open postanowili iść na rękę zawodnikom i już od przyszłego roku wprowadzą długo wyczekiwaną zmianę. Główną modyfikacją będzie przedłużenie rywalizacji o jeden dzień. Do tej pory wspomniane turnieje trwały 14 dni - od 2024 roku zostaną wydłużone o dodatkową dobę, co pozwoli zredukować liczbę meczów w sesji wieczornej.
- Wysłuchaliśmy opinii zwrotnych od graczy i fanów. Jesteśmy podekscytowani możliwością opracowania rozwiązania, które zminimalizuje liczbę późnych starć przy jednoczesnym zapewnieniu uczciwego i godziwego harmonogramu na kortach. Wyznaczenie dodatkowego dnia pozwoli osiągnąć oba cele. Co więcej, zapewni on korzyści również dla fanów - przekazał Craig Tiley, dyrektor Australian Open.
Działacz zdradził też, jak teraz będzie wyglądał harmonogram gier. Zauważył, że ze zmian korzyści czerpać będą nie tylko zawodnicy, ale przede wszystkim kibice. - Pierwsza runda będzie teraz rozgrywana przez trzy dni zamiast dwóch. Dzięki temu fani będą mogli liczyć na dodatkowy dzień z niesamowitym tenisem, rozrywką, jedzeniem i rodzinną zabawą. Każdego roku nasz zespół ciężko pracuje, aby zapewnić kibicom jak najwięcej nowych i ekscytujących wrażeń. Wprowadzona zmiana będzie więc kolejną szansą na realizację tego celu - zakończył.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Nie wiadomo, czy wspomniane zmiany dotkną też Roland Garros i US Open. Niechętny ich wprowadzeniu jest dyrektor nowojorskiego turnieju, Stacey Allaster. - Na razie pozostajemy przy dwóch meczach w sesji wieczornej, która rozpocznie się o 19:00. Ale będziemy to dalej oceniać. Prawda jest jednak taka, że nie ma nic lepszego niż wieczorne spotkania na korcie Arthura Ashe'a - mówił jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznej imprezy w Nowym Jorku. Problem ten nie dotyczy z kolei Wimbledonu, gdzie wszystkie mecze rozgrywane są za dnia.