Iga Świątek (2. WTA) po niezbyt udanym turnieju w Tokio, w którym przegrała w ćwierćfinale z Weroniką Kudrermietową (16. WTA) 2:6, 6:2, 4:6, przeniosła się do Pekinu, który jest ostatnim imprezą z udziałem Polki przed WTA Finals. W stolicy Chin rywalizuje o tysiąc rankingowych punktów. W pierwszej rundzie poszło jej całkiem udanie, gdyż 6:4, 6:3 pokonała Sarę Sorribes Tormo (55. WTA).
Wiceliderka rankingu zwykle w turniejach takiej rangi nie musi rywalizować w pierwszej rundzie z uwagi na "wolny los", które otrzymuje cztery najwyżej notowane zawodniczki. Jednakże ostatnio WTA wprowadziła przepis "performance bye", który wywołał spore kontrowersje. Formuła promuje zawodniczki rywalizujące tydzień po tygodniu. Te, które dochodzą do półfinału, otrzymują wolny los w pierwszej rundzie, kosztem zawodniczek najwyżej rozstawionych. W Tokio ofiarą była tego Elena Rybakina. W Pekinie są nimi między innymi Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Kazaszka i Białorusinka otwarcie wyraziły swoje duże niezadowolenie.
Ze swoimi rywalkami z kortu nie zgodziła się natomiast Polka, która wyraziła odmienną opinię. - Nie komentowałam zbyt wiele tej zasady, ponieważ są to pierwsze turnieje, w których brałam udział, podczas których obowiązuje ta zasada. Wydaje mi się to mądre. Gdy biorę udział w turniejach, w których dochodzę bardzo daleko, wtedy wiem, co to znaczy spieszyć się przed następnym turniejem, bez czasu na odpoczynek i przygotowanie - powiedziała wiceliderka rankingu po swoim pierwszym meczu w Pekinie.
- Myślę, że zasada jest w porządku, ma sens. Wiem, że doszło do nieporozumień, ale chcę się skupić na moim tenisie. Nie obchodzi mnie, czy będę musiała rozegrać jeszcze jeden mecz, dla mnie to kolejna szansa, aby wyjść na kort i wygrać - dodała Iga Świątek.
22-latka z Raszyna w drugiej rundzie turnieju WTA Masters 1000 w Pekinie zmierzy się z Warwarą Graczewą (47. WTA). To Francuzka, która wcześniej reprezentowała barwy Rosji lub występowała pod flagą neutralną. Do tego spotkania dojdzie we wtorek około godz. 10:30 polskiego czasu.