148. rakieta świata zaskoczyła Igę Świątek! Morderczy bój o ćwierćfinał

To nie był łatwy powrót do gry dla Igi Świątek. Polka w Tokio rozegrała pierwsze spotkanie od trzech tygodni przeciwko szerzej nieznanej Mai Hontamie (148. WTA). Rozbrat z turniejową rywalizacją był widoczny, gdyż wiceliderka rankingu bardzo długo wchodziła na najwyższe obroty. Popełniła mnóstwo niewymuszonych błędów - ponad 40 - ale mimo to wyszła z opresji i po ponad dwugodzinnym meczu awansowała do ćwierćfinału imprezy WTA 500 w Tokio.

Trzy tygodnie trwała przerwa Igi Świątek od gry na zawodowych kortach. Ostatni mecz Polka rozegrała w US Open, gdzie przegrała w czwartej rundzie z Jeleną Ostapenko, co kosztowało ją miano liderki rankingu WTA. 22-latka do rywalizacji wróciła w Tokio w turnieju rangi WTA 500. To jej debiut w tej imprezie, a jej rywalką była reprezentantka gospodarzy Mai Hontama (148. WTA). Kwalifikantka w pierwszej rundzie pokonała Nao Hibino 6:2, 6:4.

Zobacz wideo Pracował z Santosem. Teraz mówi, co tam się działo

Konsternacja na początek. Festiwal błędów Polki

Nie ma co ukrywać, że od pierwszej piłki wszystko w tej konfrontacji zależało od Polki. Nawet punkty zdobywane przez rywalkę, gdyż zdecydowana większość z nich to niewymuszone błędy Igi Świątek. Wiceliderka rankingu popełniała ich na początku sporo. Potrzebowała trochę czasu, aby wejść na wyższe obroty i dostosować się do gry Japonki oraz warunków rywalizacji w Tokio.

Mai Hontama bardzo dobrze returnowała. Polka miała problemy z trafieniem pierwszego serwisu, przez co piłka często lądowała w okolice linii końcowej. Prowadziło to do błędów 22-latki, wynikających często z pośpiechu. Niespodziewanie to Japonka doszła do pierwszego break pointa w spotkaniu, który został przez nią wykorzystany. 

Świątek od razu starała się odrobić straty, ale nie potrafiła domknąć gema na returnie, mimo prowadzenia 40:15. Hontama wygrała cztery punkty z rzędu - w tym dwa wynikające z błędów Polki przy siatce - i odskoczyła na 3:1. To dodało skrzydeł 24-latce urodzonej w Tokio, która stanęła przed kolejnymi szansami na podwójne przełamanie. Dokonała tego za trzecią okazją, wprawiając w konsternacje polskich kibiców. Świątek wciąż nie wyciągała wniosków i co rusz popełniała podobne błędy. W tym momencie spotkania miała już na koncie 20 niewymuszonych błędów. Mimo to zachowywała spokój na korcie.

Rywalka pękła w kluczowym momencie. Pięć gemów z rzędu

W następnych minutach wiceliderka rankingu odrobinę poprawiła swoją grę, co przyniosło efekt w postaci dwóch gemów z rzędu - najpierw nastąpiło przełamanie, a potem utrzymanie swojego podania, przez co presja na rywalce znacząco wzrosła, gdyż na tablicy widniał wynik 3:4 z perspektywy Polki.

Punkt zwrotny nastąpił w kolejnym gemie. Japonka przy swoim serwisie osiągnęła wynik 40:0, ale mimo to nie zdołała odskoczyć na dwugemowe prowadzenie. W jej grze pojawiły się wątpliwości, a to zostało skrzętnie wykorzystane przez Świątek, która odrobiła wszelkie straty. Chwilę później wyszła na 5:4. Wciąż jej poziom był zdecydowanie poniżej optymalnego, ale to wystarczyło, aby zniwelować liczbę błędów, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wyniku.

Polka wykorzystała możliwość zamknięcia pierwszego seta jeszcze przy podaniu rywalki. Po godzinie gry 6:4 wylądował on na korcie Igi Świątek, mimo że kilkanaście minut wcześniej przegrywała 1:4. Wygrała pięć gemów z rzędu.

Passa ta została przerwana już na początku drugiej partii na skutek kolejnego przełamania w wykonaniu Mai Hontamy, ale kontynuowane były jej problemy serwisowe. Chwilę później przegrała czwarty i piąty gem przy swoim podaniu z rzędu, a 22-letnia druga rakieta świata zaczęła jej znacząco odjeżdżać. Osiągnęła prowadzenie 4:1. Meta w postaci awansu do ćwierćfinału była coraz bardziej widoczna.

Japonka wydawała się gasnąć z minuty na minutę. Błędy forehandowe Igi dały jej jeszcze cień szansy w postaci break pointa, ale to była złudna nadzieja. Przegrała kolejny gem serwisowy, a Polka, prowadząc 5:1, stanęła przed szansą na zamknięcie meczu. Wtedy zaczęło dziać się coś bardzo dziwnego.

Japonka okazała się nieustępliwa. Zwolniła ręka, a Świątek zaczęła się frustrować

Nie mająca nic do stracenia Hontama zwolniła rękę i udało jej się wygrać dziewięć z dziesięciu kolejnych punktów. Reprezentantka gospodarzy jeszcze kilka minut wcześniej wygląda na pogodzoną z losem, ale to ją nakręciło do walki o powrót do gry. Wzięła sprawy w swoje ręce i nie czekając na błędy Świątek - tym razem to Polka była pasywna - wygrała trzy gemy z rzędu. U 22-latki pojawiły się pierwsze objawy frustracji, lecz wciąż była w komfortowej sytuacji, prowadząc 5:4. To było istotne, gdyż Hontama ponownie miała problemy przy swoim serwisie. Świątek wyszła na 40:15. Wywalczyła dwie piłki meczowe, ale Japonka ponownie wykazała się niezłomnością i wolą walki, wychodząc z wielkich opresji. Z 5:1 zrobiło się 5:5.

Po czterogemowej serii reprezentantki gospodarzy Polka utrzymała swoje podanie, a zegar na korcie wskazywał już ponad dwie godziny rywalizacji. Jak wcześniej, Iga Świątek przy podaniu Japonki ponownie uzyskała prowadzenie 40:15. Pojedynek udało się zamknąć za czwartą piłką meczową po błędzie Mai Hontamy. 

Mimo ponad 40 niewymuszonych błędów wynikiem 6:4, 7:5 Iga Świątek zapewniła sobie awans do ćwierćfinału turnieju WTA 500 w Tokio. W nim zmierzy się z Wieroniką Kudiermietową (19. WTA), z którą dwukrotnie mierzyła się już w tym roku. W Doha i Madrycie oddała jej w sumie trzy gemy.

Więcej o: