Szczere wyznanie tenisisty. Nie do wiary, ile ma na koncie

- Kiedy patrzę na konto bankowe, jest takie samo jak na początku roku. Mam 900 euro - to nie są słowa juniora, ani amatora, ale profesjonalnego tenisisty. Najlepszy gracz z Indii Sumit Nagal ujawnił, ile w rzeczywistości zarabia znakomita większość zawodników. Za te pieniądze ciężko nawet się utrzymać. O problemie już wcześniej alarmował sam Novak Djoković.

Tenis w powszechnej opinii uchodzi za jedną z najbardziej dochodowych dyscyplin sportu. Gdy popatrzymy na wysokość nagród najbardziej prestiżowych imprez, turniejów Wielkiego Szlema, można odnieść wrażenie, że tenisiści są wręcz milionerami. Jest to jednak tylko część prawdy, bo tyczy się jedynie wąskiego grona najlepszych. Dla większości zawodników rzeczywistość jest o wiele bardziej brutalna. Dobitnie pokazał to jeden z profesjonalnych tenisistów.

Zobacz wideo Kontrowersje po wyborze Michała Probierza! Niejednogłośna decyzja

Jest zawodowym tenisistą, a ledwo wiąże koniec z końcem. "Wydaję wszystko, co zarabiam"

Chodzi o 26-letniego Hindusa Sumita Nagala. Dla niektórych może to być postać anonimowa, ale mowa tu o nie byle kim. To 159. zawodnik rankingu ATP i najwyżej sklasyfikowany tenisista z Indii. W 2015 r. wywalczył mistrzowski tytuł w grze podwójnej w juniorskim Wimbledonie. Choć należy do szeroko pojętnej światowej czołówki, twierdzi, że na co dzień boryka się z problemami finansowymi. - Kiedy patrzę na konto bankowe, jest takie samo jak na początku roku. Mam 900 euro. Kilka osób mi trochę pomogło, mam miesięczną pensję od indyjskiego koncernu naftowego, ale nie mam żadnych dużych sponsorów - wyznał w wywiadzie dla PTI.

Dlaczego tak się dzieje? Życie tenisisty wiąże się ze sporymi wydatkami na podróże. Poza tym trzeba inwestować w sprzęt, opłacić trenera, sztab, fizjoterapeutów... O ile w ogóle jest z czego. - Wydaję wszystko, co zarabiam. Jeżdżę z jednym trenerem i nie mam fizjoterapeuty. Cokolwiek zarobię, inwestuję i czuję, że wciąż brakuje mi wsparcia, mimo że przez ostatnie kilka lat byłem najlepszym indyjskim tenisistą - skarżył się Nagal.

Upada mit bogactwa w tenisie. Tylko nieliczni są w stanie się utrzymać. "Poddałem się"

Poza tym w swoim kraju praktycznie nie może liczyć na pomoc. - Jestem jedynym Hindusem, który zakwalifikował się do Wielkiego Szlema i jedynym, który w ciągu ostatnich kilku lat wygrał mecz na igrzyskach olimpijskich. Kiedy z powodu kontuzji spadła moja pozycja w rankingu, nikt nie chciał mi pomóc i dlatego jestem zawiedziony. W Indiach ciężko o pomoc finansową i szczerze mówiąc, nie wiem, co robić. Poddałem się - dodał z żalem.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Największą sumą pieniędzy, jaką kiedykolwiek zarobił Nagal było 22 tys. dolarów. Tyle otrzymał w 2020 za awans do II rundy US Open. O to, że trzeba jakoś poprawić los zawodników jego pokroju, publicznie apelował sam Novak Djoković. -  Liczba zawodników żyjących z tego sportu, najbardziej globalnego ze wszystkich, wynosi około 400! Mówimy o mężczyznach, kobietach, singlistach i deblistach i grających w mikstach... Mamy mniej niż 500 profesjonalistów, którzy utrzymują się z tego sportu - grzmiał. - Koszty wszystkiego musisz pokryć sam, podczas gdy w sportach zespołowych, powiedzmy w NBA, masz swoją pensję, a mimo to drużyna płaci za twoje ubrania i trenerów - grzmiał w rozmowie z Professional Tennis Players Association (PTPA).

Więcej o: