W meksykańskiej Guadalajarze rozgrywany jest turniej WTA 1000, w którym jednak nie występuje wiele czołowych tenisistek świata - Aryna Sabalenka (1. WTA), Iga Świątek (2. WTA) czy Coco Gauff (3. WTA). Z czołowej dziesiątki rankingu pojawiły się tam tylko Ons Jabeur (7. WTA) oraz Maria Sakkari (9. WTA). To sprawiło, że rosły szanse na sensacyjne rozstrzygnięcia. I takie też były w spotkaniach trzeciej rundy.
Jedna z nich miała miejsce w rywalizacji Rosjanki Jekatieriny Aleksandrowej (20. WTA) z Amerykanką Caroline Dolehide (111. WTA). Tak naprawdę był to mecz bez historii. Dolehide w zaledwie godzinę zmiotła rywalkę z kortu. Pierwszy set? Dwa przełamania i wygrana 6:1. Drugi? To samo, ale tym razem zwycięstwo 6:2.
Amerykanka zaprezentowała się znakomicie, zdobywając przy swoim serwisie 33 z 43 punktów (25 z 29 przy pierwszym podaniu, 8 z 14 przy drugim podaniu) i obroniła jedyny break point, jaki musiała. Było to też jej pierwsze zwycięstwo przeciwko rywalce z czołowej 20. rankingu i piąte w karierze zwycięstwo z tenisistką z pierwszej 50.
W meczu ćwierćfinałowym zmierzy się z Włoszką Martiną Trevisan (54. WTA), która sprawiła drugą niespodziankę, ogrywając Ons Jabeur (7. WTA) 6:7(4), 7:5, 6:3.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl