W poniedziałek w Warszawie odbyła się konferencja prasowa Igi Świątek. Polska tenisistka wystąpiła na spotkaniu w ramach inicjatywy Dobra Drużyna PZU. Świątek jest ambasadorką projektu, a PZU od dwóch lat pozostaje sponsorem zawodniczki.
Świątek uczestniczyła w przyznawaniu nagród najlepszym klubom młodzieżowym. Po części oficjalnej przyszła kolej na zadawanie pytań ze strony dziennikarzy. Jedno z nich dotyczyło kalendarza na końcówkę sezonu.
- Kalendarz jest naprawdę bardzo wymagający. Gdybym miała grać jeszcze w Guadalajarze, to przyznam, że nie wiem, jakby to się wszystko zdrowotnie potoczyło. Zmiany stref czasowych i podróże na drugi koniec świata są najbardziej wymagające. Myślę, że Tokio i Pekin to będą turnieje inne niż zazwyczaj dlatego, że nigdy tam nie grałam. Nie licząc igrzysk w stolicy Japonii, ale zostały zorganizowane bez kibiców, trochę inna była atmosfera - powiedziała.
Iga Świątek wylatuje do Tokio już we wtorek. Nigdy wcześniej nie występowała na Dalekim Wschodzie, bo od sezonu 2019 turnieje w Chinach pozostawały w zawieszeniu. Początkowo z powodu pandemii, a potem zamieszania z tenisistką Peng Shuai. Chinka oskarżyła dygnitarza Partii Komunistycznej o napaść seksualną, a organizacja WTA w solidarności z zawodniczką wycofała się organizowania turniejów w tym kraju. Teraz jednak imprezy tenisowe wracają do Chin.
- Będę miała do przejścia jet laga, którego dawno nie miałam, bo z zachodu na wschód. Gdy leci się do Australii, jest mimo wszystko inaczej niż w przypadku Tokio. To na pewno będzie wymagające, ale z drugiej strony mam wrażenie, że ta najcięższa część sezonu, jeśli chodzi o presję, oczekiwania i intensywność już minęła, bo jesteśmy po turniejach wielkoszlemowych. Postaram się podejść do tego bardziej na luzie - przyznała Świątek.
Po turniejach w Azji czeka Polkę jeszcze występ w imprezie kończącej sezon - WTA Finals. W tym roku zawody odbędą się meksykańskim Cancun. - Meksyk to na pewno trudna lokalizacja. Będzie o tyle łatwiej, że jet lag ze wschodu na zachód jest przyjemniejszy. Słyszałam, że jest to super miejsce i może doda nam energii - zwłaszcza na koniec sezonu, gdy tej energii może trochę brakować. To chyba wakacyjna lokalizacja więc może uda mi się między meczami nawet trochę zrelaksować, pójść na plażę - przyznała Iga Świątek.
Tenisistka była także ponownie pytana o memy z Robertem Lewandowskim. - Mam nadzieje, że Robert nie przejmuje się nimi. Nie byłoby memów, gdyby Robert nie był naszym najlepszym sportowcem. Jest wielką inspiracją, nie wysyłam mu smsów - powiedziała.
Pytana o własne cechy osobowości, stwierdziła: "Na pewno jestem perfekcjonistką i chciałabym nauczyć się, by mnie to nie obciążało. Uczę się tego z roku na rok, robię progres krok po kroku".
Dziennikarz wrócili także do niedawnego US Open, w którym Iga Świątek doszła do czwartej rundy. Lepsza od niej okazała się Łotyszka Jelena Ostapenko. - Na pewno będziemy jeszcze analizować sam mecz. Mieliśmy wiele spotkań do zobaczenia, bo także z Montrealu i Cincinnati - wspomniała.
Po powrocie z Nowego Jorku Iga Świątek odpoczywała w Warszawie, a następnie wróciła do treningów. - Trenowaliśmy na kortach Legii w ramach takiego małego okresu przygotowawczego pod turnieje w Azji - przyznała.
Na koniec tenisistka została zapytana: "Czy w natłoku spraw znajdziesz czas, by udać się na wybory?". Chodziło o wybory parlamentarne, które odbędą się w Polsce 15 października.
- Wydaje mi się, że będę wtedy w Polsce po turnieju w Pekinie. Dlatego zagłosuję, ale oczywiście nie będę teraz mówić, na kogo. Nie wypowiadam się w ogóle na temat polityki. Pozostaję apolityczna. Chciałabym łączyć tenisem. Gdybym wypowiedziała się politycznie, powiedziała, na kogo głosuję, to raczej byłby większy podział w kraju niż łączenie. Zagłosuję, bo uważam to za obywatelski obowiązek, do czego też zachęcam - powiedziała Iga Świątek.