Trwają jeszcze decydujące mecze w ostatnim tegorocznym turnieju wielkoszlemowym US Open, ale część zawodników jest już myślami przy rywalizacji w Pucharze Davisa. Spotkania fazy grupowej będą odbywać się od 12 września w czterech miastach - Bolonia, Manchester, Split, Walencja. Osiem najlepszych nacji pod koniec listopada zmierzy się w turnieju finałowym w Maladze.
W tym gronie chcą znaleźć się Włosi. W czwartek, 7 września kapitan ich drużyny narodowej Filippo Volandri ogłosił listę pięciu zawodników powołanych na starcia fazy grupowej. Ich rywalami będzie Kanada, Szwecja oraz Chile - "mecz" składa się z dwóch singli i jednego debla.
W gronie wyróżnionych singlistów znaleźli się Lorenzo Musetti (18. ATP), Lorenzo Sonego (39. ATP) oraz Matteo Arnaldi (61. ATP). Natomiast parę deblową mają stworzyć Andrea Vavassori (41. ATP debel) i Simone Bolelli (43. ATP debel).
Najbardziej oczywistymi nazwiskami, których zabrakło są Jannik Sinner (6. ATP) oraz Matteo Berrettini (36. ATP), ale ich nieobecność jest zrozumiała i zapewne uzgodniona z uwagi na ostatnie trudy rywalizacji w Ameryce Południowej. Natomiast znalazł się tenisista, dla którego wybory kapitana były niezrozumiałe. To Fabio Fognini. 36-latek swoją złością podzielił się w komunikacie zamieszczonym w mediach społecznościowych.
"W przeddzień kolejnego Pucharu Davisa wbrew sobie znalazłem się poza składem. W niektórych informacjach prasowych przeczytałem, że poprosiłem o wycofanie mnie, aby mógł odpocząć i złapać oddech. To fałszywe i drażniące" - napisał włoski tenisista. "W poniedziałek zadzwonił do mnie kapitan, mówiąc, że nagle nie pasuję już do jego planów. Bez uzasadnionych wyjaśnień i w sposób, z którym się nie zgadzałem, lekceważąc moją historię i przeszłość w drużynie, ponieważ do końca pozostałem poinformowany, że będę w składzie i będę mam być gotowy do wyjścia na kort, dlatego zdecydowałem się trenować i grać na Challengerach najlepiej, jak potrafię, aby być gotowym i dostępnym" - wyjaśnia.
"Noszenie niebieskiego stroju, poczucie ciepła publiczności, rywalizacja na wypełnionych arenach z naszymi fanami, nawet podczas meczów wyjazdowych, zawsze zachęcała mnie do dawania z siebie 110 proc." - pisze rozżalony Fognini, który podkreśla, że gra dla reprezentacji zawsze była dla niego wyjątkowa i mimo trudów sezonu - finałowe mecze Davis Cupu rozgrywane są pod koniec roku - zawsze to była "najbardziej satysfakcjonująca rzecz na świecie".
36-latek aktualnie zajmuje 146. miejsce wśród singlistów oraz 78. w klasyfikacji deblowej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!