Tenis jest jednym z nielicznych sportów, w którym zawodniczki i zawodnicy z Rosji oraz Białorusi nie zostali zawieszeni po napaści tych państw na Ukrainę w lutym ubiegłego roku. Nawet jeśli takie próby były podejmowane - jak Wimbledon 2022 - to szybko tenisowe władze ukróciły takie zapędy, nie przyznając rankingowych punktów za to wydarzenie.
Nie może więc dziwić, że tenis zyskuje w Rosji coraz większą popularność, gdyż tamtejsi reprezentanci - nawet pod flagą neutralną - rywalizują z najlepszymi na świecie, a tenisistka z zaprzyjaźnionego kraju została właśnie liderką światowego rankingu.
"Rzadki jak na nasze czasy przypadek, gdy względy sportowe okazały się silniejsze od politycznych" - czytamy na portalu "Sport-express", który zauważa obecność zawodników z rosyjskim rodowodem w US Open. Danił Miedwiediew jest w półfinale gry pojedynczej mężczyzn, w którym zmierzy się z Carlosem Alcarazem. W deblu kobiet równie dobrze radzi sobie 39-letnia Wiera Zwonariowa. "Tenis stał się obecnie w zasadzie jedną z niewielu oaz sportowych dla rosyjskich fanów, wyspą stabilności w szaleństwie sankcji" - podkreślają.
Rosjanie podkreślają, że tenis jest wolny od poprawności politycznej, a ważniejsze od narodowości są umiejętności oraz osobowość. Jako argument podają fakt, że Danił Miedwiediew czy Andriej Rublow są wspierani przez nowojorską publiczność i nikt nie mówi. "Tenisiści non-stop występują i często wygrywają turnieje. Wcześniej wydawało się to zwyczajne i banalne, ale teraz, w obliczu masowego wyniszczania kultury rosyjskiego sportu, jest to wydarzenie wyjątkowe" - podsumowuje tamtejszy portal.
Jeśli tenisowe władze ITF, WTA czy ATP uznały, że aktualne obostrzenia wystarczą, aby zahamować ewentualną rosyjską propagandę poprzez sport, dostały doskonały przykład, że mocno się pomyliły.