Żenujące sceny w US Open. Sabalenka przekroczyła granicę chamstwa. "S**o" [WIDEO]

Do skandalicznych scen doszło w trakcie meczu Aryny Sabalenki z Madison Keys w półfinale US Open. Białorusinka była bezradna wobec skutecznej gry rywalki i w końcu dała upust emocjom. Nie tylko rzucała rakietą po korcie, ale i obrażała sztab szkoleniowy. Oberwało się też Amerykance. "S**o" - miała krzyknąć pod jej adresem.

Aryna Sabalenka (2. WTA) szła jak burza przez US Open. Pewnie dotarła do półfinału, nie tracąc nawet seta. Dopiero na tym etapie rywalizacji natrafiła na prawdziwy mur w postaci Madison Keys (17. WTA). Choć Amerykanka doprowadziła ją do frustracji, to Białorusinka znalazła sposób, by poradzić sobie z nerwami. I to dość kontrowersyjny. 

Zobacz wideo Iga Świątek rozbawiona pytaniem od dziewczynki trenującej tenis. "Mój Boże, też bym chciała się dowiedzieć"

Sabalenka przeszła samą siebie. Posłała wulgaryzmy pod adresem sztabu. Na tym się nie zatrzymała

Pierwszy set ułożył się fatalnie dla przyszłej liderki rankingu WTA - nie była w stanie utrzymać własnego podania. Dodatkowo popełniła aż 12 niewymuszonych błędów przy tylko trzech rywalki i została przez nią zmiażdżona. Partia zakończyła się zwycięstwem Amerykanki aż 6:0.

Już wtedy Sabalence trudno było utrzymać nerwy na wodzy, ale prawdziwa eksplozja miała miejsce na początku drugiej odsłony spotkania. W trzecim gemie Białorusinka znów została przełamana, po czym udała się pod trybunę, na której zasiadał jej sztab szkoleniowy. Nie dość, że krzyczała w ich stronę i przeklinała, to jeszcze uderzała rakietą o ziemię i rzucała nią po korcie. Na tym Sabalenka nie poprzestała.

Po chwili miała też wypowiedzieć się wulgarnie o rywalce. - Kij strzela tylko raz w roku, więc po cholerę właśnie dziś, w półfinale, s**o - miała krzyczeć Białorusinka. Jej słowa przetłumaczył profil Ukrainian Tennis na Twitterze, sugerując, że zostały one wypowiedziane właśnie pod adresem Keys. 

Sabalenka tłumaczy się z krzyków pod adresem sztabu. O Keys nie wspomniała ani słowa

Po meczu Sabalenka wytłumaczyła się ze skandalicznej postawy, ale tylko wobec sztabu szkoleniowego. Przyznała, że już wcześniej ustaliła z trenerem, że właśnie w taki sposób rozładuje napięcie, co ma jej pomóc w powrocie do efektywnej gry.

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

- Po trudnych półfinałach wraz z zespołem doszliśmy do wniosku, że jeśli muszę wyrzucić emocje, to powinnam to zrobić. Inaczej to one zjedzą mnie od środka. Więc krzyczałam i przeklinałam mój sztab. Mimo to wiedzą, że nadal ich kocham. Wiedzą, że mam przecież ku temu powody - zdradziła Sabalenka, cytowana przez championat.com. Do epitetów pod adresem Keys się jednak nie odniosła.

Ostatecznie krzyki pomogły Białorusince wrócić do gry. W drugim secie doprowadziła do tie-breaka, w którym zwyciężyła 7-1. Podobnie zakończył się też trzeci set (10-5). Tym samym to Sabalenka awansowała do finału, gdzie zagra z Coco Gauff (6. WTA), która wyeliminowała 6:4, 7:5 Karolinę Muchovą (10. WTA). Mecz odbędzie się w sobotę 9 września. Godzina nie jest jeszcze znana. 

Więcej o: