To był pojedynek starych znajomych, gdyż 33-letnia Petra Kvitova (11. WTA) zna się ze swoją rówieśniczką Caroline Wozniacki (623. WTA) jeszcze z czasów juniorskich, a pierwszy mecz na zawodowych kortach rozegrały przeciwko sobie w 2009 roku! Po 14 latach, mając za sobą niesamowity bagaż życiowego oraz tenisowego doświadczenia, spotkały się ponownie.
Ich starcia zawsze były wyrównane, o czym najlepiej świadczy bilans zwycięstw - przed spotkaniem wynosił on 8:7 na korzyść Wozniackiej, ale to Kvitova była zdecydowaną faworytką. Czeszka, mimo swoich lat, wciąż utrzymuje się w czołówce, a w tym roku wygrała prestiżowe imprezy w Miami oraz Berlinie.
Pierwszy set był bardzo wyrównany, a w każdym gemie jego początkowej fazy, serwująca musiała bronić co najmniej jednego break pointa. Pierwsza swoją grę ustabilizowała Czeszka, która wyszła na prowadzenie 4:2. Z uwagi na swoją specyfikę gry posyłała więcej uderzeń kończących, ale także popełniała sporo niewymuszonych błędów i to ją zgubiło w decydujących momentach pierwszej partii. Wozniacki, tak jak to miała w swoim zwyczaju, pracowała za linią końcową oraz korzystała z pomyłek rywalki. Dzięki temu dwukrotnie zdołała przełamać Kvitovą i rzutem na taśmę wyrwać seta 7:5.
Obie zawodniczki pierwszą partię zakończyły, mając więcej winnerów od niewymuszonych błędów. Natomiast w drugiej zaczęło pojawiać się jeszcze więcej błędów ze strony Czeszki. Nadrabiała jednak serwisem - częściej trafiała pierwszym podaniem i wzrosły parametry wygranych punktów. Jednakże to samo można powiedzieć o Dunce, dlatego po jednym przełamaniu z obu stron doszło do tiebreaka. Wcześniej Kvitova obroniła dwie piłki meczowe przy swoim podaniu.
Dodatkowa rozgrywka również lepiej zaczęła się dla Wozniackiej. Wyszła na prowadzenie 5:2 i miała do dyspozycji dwa swoje podania, lecz wówczas rywalka pokazała klasę, wracając do gry. W ostatecznej fazie to jednak 33-letnia Dunka polskiego pochodzenia przechyliła szalę na swoją korzyść. Przy piłce meczowej return Kvitovej wylądował poza kortem, a Wozniacki mogła świętować awans do trzeciej rundy US Open.
- Bycie na stadionie Arthura Ashe’a podczas nocnej sesji i gra przed pełną publicznością... nie może być nic lepszego. To spełnienie marzeń. Gdybyś zapytał mnie trzy lata temu, powiedziałbym, że nigdy tu nie wrócę, grając na tym korcie. Ale powrót i pokonanie numeru 11 na świecie jest czymś bardzo, bardzo wyjątkowym - powiedziała w wywiadzie pomeczowym Dunka, która w następnym meczu zmierzy się z Jennifer Brady (433. WTA). Amerykanka w drugiej rundzie ograła w trzech setach Magdę Linette.