Po półfinałach w Montrealu i Cincinnati, Iga Świątek rozpoczęła obronę tytułu na wielkoszlemowym US Open. Jej pierwszą rywalką w Nowym Jorku była Szwedka Rebecca Peterson, zajmująca w rankingu WTA dopiero 86. miejsce. Nie było wątpliwości, że Świątek była w poniedziałek murowaną faworytką i każdy inny wynik niż jej pewne zwycięstwo byłoby sensacją. Tym bardziej że oba dotychczasowe spotkania z Peterson Polka wygrywała bez większego trudu.
Świątek rozpoczęła turniej w najlepszym możliwym stylu. Od początku dobrze serwowała, dużo trafiała pierwszym serwisem, a do tego grała bardzo pewnie w wymianach. Choć pierwszego gema wygrała do 30, to później popisała się serią dziesięciu punktów z rzędu, dzięki czemu błyskawicznie objęła prowadzenie 3:0.
Niżej notowana Szwedka wcale nie grała źle, doprowadzała do niejednej bardzo długiej wymiany, ale praktycznie zawsze lepiej wytrzymywała je Świątek. Tylko w czwartym gemie doszło do gry na przewagi, a łącznie w pierwszym secie Świątek oddała Peterson zaledwie osiem punktów, przez co wygrała partię do zera.
W drugim secie, po przerwie toaletowej, Iga Świątek rozpoczęła dość niemrawo. Jej trzy kolejne błędy sprawiły, że musiała odwracać gema serwisowego od stanu 0:40. Udało się, ale już przy własnym serwisie Peterson była w stanie wygrać pierwszego gema w tym spotkaniu.
Co więcej, Szwedka zdołała też doprowadzić do równowagi w kolejnym gemie, ale wówczas Świątek włączyła kolejny bieg. Efekt? Jeszcze jedna seria dziesięciu punktów zdobytych z rzędu i prowadzenie 4:1 w drugiej partii. Polka nie dała już wrócić najlepszej szwedzkiej tenisistce do walki o zwycięstwo. Ba, nie oddała już jej ani jednego gema i ostatecznie zwyciężyła w drugim secie 6:1.
Polka w 58 minut pokonała Szwedkę Peterson 6:0, 6:1 i w efektowny sposób awansowała do II rundy. Jej rywalką będzie Australijka Daria Saville (322.), która pokonała Amerykankę Clervie Ngounoue (494.) 6:0, 6:2.