Co prawa Jerzy Janowicz i Marta Domachowska tworzą związek już od dobrych kilku lat, jednak 32-latek nigdy przesadnie nie afiszował się z partnerką na ściankach czy w mediach społecznościowych. Para ceni sobie przede wszystkim prywatność, trzymając sprawy osobiste z dala od fanów. Tym razem były tenisista zrobił wyjątek i opowiedział o próbie, na jaką jego związek został wystawiony w przeszłości.
Jeszcze kilka lat temu Jerzy Janowicz był jednym z najlepszych tenisistów w Polsce. Zawodnik niejednokrotnie dochodził do finałów turniejów ATP, a w 2013 roku dotarł do półfinału Wimbledonu, w którym przegrał z Andy Murray'em 7:6, 4:6, 4:6, 3:6. Trzy lata później Janowicz doznał bardzo poważnej kontuzji kolana, która całkowicie wykluczyła go z gry.
Ostatnio 32-latek udzielił obszernego wywiadu portalowi WP SportoweFakty, w którym poruszył mnóstwo wątków, dotyczących kariery czy życia prywatnego. Jerzy Janowicz przyznał m.in., że nigdy nie kochał grać w tenisa, opowiedział o początkach depresji oraz o trudnym czasie po wspomnianym urazie z 2016 roku.
- Potrafiłem godzinami siedzieć na kanapie i nie robić dosłownie nic. Zupełnie nie umiałem się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ponad 20 lat grasz w tenisa i nagle sport znika. Nie mogłem się do tego przygotować, nie było czasu. Kontuzja po prostu zabrała mi tenis. Głowa mocno ucierpiała. Nie jestem wylewnym człowiekiem, nie lubię dzielić się kłopotami. Wówczas też wolałem radzić sobie z problemami w samotności - powiedział Jerzy Janowicz.
Kontynuując ten temat, Jerzy Janowicz wspomniał o wieloletniej partnerce, która pomogła mu odnaleźć się w trudnym okresie po kontuzji. Były tenisista zdradził, że Marta Domachowska nie miała łatwego zadania, jednak robiła wszystko, aby go wspierać. Ostatecznie para uporała się z problemami, co jeszcze bardziej umocniło ich relację.
- Na pewno nie było to dobre dla naszej relacji z Martą. Ona też bardzo to przeżywała. Nie mam łatwego charakteru. Trudno było jej do mnie dotrzeć. Zostałem pozbawiony możliwości gry w tenisa pierwszy raz w życiu, więc nie wiedziałem, jak się zachować. Dopiero z czasem uczyłem się normalnie funkcjonować - zdradził 32-latek.
- Marta faktycznie robiła wszystko, by mi pomóc, natomiast przede wszystkim to moje ciało i głowa musiały zaakceptować nowe okoliczności. Na szczęście razem z Martą się z tym uporaliśmy. Wychowujemy 4,5-letniego syna. I może myślimy o drugim dziecku - zakończył Janowicz.