Dobiega końca turniej WTA 500 w Waszyngtonie, w którym w bezpośrednim starciu o tytuł zmierzą się Coco Gauff i Maria Sakkari. Dla jednej z tych zawodniczek, mimo że od dłuższego czasu znajdują się w światowej czołówce, będzie to największy triumf w karierze.
Greczynka w półfinale 6:3, 4:6, 6:2 rozprawiła się z Jessiką Pegulą. To było dla niej bardzo ważne zwycięstwo, gdyż do Sakkari przyklejona została łatka zawodniczki, która pęka w ważnych momentach. Zwykle ma to miejsce w półfinałach - przegrała siedem ostatnich pojedynków w tej fazie turnieju. Średnio radzi sobie również w samych finałach. Była trzecia rakieta świata wygrała raptem jedno z siedmiu starć. W 2019 r. w Rabacie przeciwko Johannie Koncie.
Sama zawodniczka niezbyt przejmuje się swoim negatywnym bilansem. - Tak naprawdę nie myślałam o tym. Po prostu już mnie to nie obchodzi. Nakręcili nawet filmy na YouTube o moich przegranych półfinałach. Jestem jak... Nieważne. Ludzie są po prostu tacy głupi - powiedziała Maria Sakkari na konferencji prasowej po awansie do finału. - Wielu zawodników byłoby zadowolonych z mojego bilansu półfinałowego. Zaakceptowaliby to, bo nie przegrywam w pierwszych rundach. Przegrywam przecież w półfinale, więc jednocześnie nie ma w tym nic złego - dodała Greczynka.
Kobiecy finał turnieju w Waszyngtonie odbędzie się w niedzielę o godz. 20:30 polskiego czasu. Przeciwniczką Marii Sakkari będzie Coco Gauff, która w półfinale ograła Ludmiłę Samsonową 6:3, 6:3. Amerykanka w ostatnim czasie również miała problemy ze swoją dyspozycją, co skutkowało zmianą sztabu szkoleniowego.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!