Magdalena Fręch (80. WTA) do turnieju WTA 500 w Waszyngtonie musiała dotrzeć poprzez kwalifikacje. W nich wygrała z Kaylą Day (97. WTA), która skreczowała przy stanie 6:2 dla Polki i Clervie Ngounoue (544. WTA) 7:6 (2), 7:5. W pierwszej rundzie przyszło jej zmierzyć się z Peyton Stearns (59. WTA), która do zawodów dostała się tą samą drogą.
Magdalena Fręch poza turniejem WTA 500 w Waszyngtonie. Bolesna porażka w pierwszej rundzie
Przed meczem jako faworytkę wskazywano Stearns i potwierdziło się to już w pierwszym secie. Po grach na przewagi obie panie wygrały po gemie serwisowym i było 1:1. Następnie Polka nie była w stanie wykorzystać aż czterech breakpointów i przegrała kolejną partię. Później jej gra kompletnie zaczęła się sypać, a Amerykanka skrupulatnie to wykorzystywała. Fręch przegrała dwa swoje podania, a Stearns była niezwykle pewna i w partii triumfowała 6:1.
W drugim secie Magdalena Fręch prezentowała znacznie wyższą formę i przede wszystkim nie przegrywała gemów serwisowych. To zaprowadziło obie panie do wyniku 3:3 i podania Polki. Tym razem 25-latka gładko dała się ograć do 15 i rywalka wyszła na prowadzenie. Stearns szybko podwyższyła na 5:3, a w kolejnej partii Polka odpowiedziała wygraniem serwisu do 30.
O losach meczu zdecydował kolejny gem, w którym serwowała Amerykanka. Fręch walczyła, ale było ją stać na zdobycie tylko jednego punktu. Peyton Stearns wykorzystała już pierwszą piłkę meczową i Magdalena Fręch pożegnała się z turniejem.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dzięki wygranej Peyton Stearns przeszła do drugiej rundy zmagań w WTA 500 w Waszyngtonie. Tam prawdopodobnie czeka ją niezwykle trudne starcie z Jessicą Pegula (4. WTA), która w pierwszej rundzie nie grała z powodu rozstawienia z pierwszym numerem.