W pierwszym dniu turnieju WTA 500 w Waszyngtonie Wiktoria Azarenka (19. WTA) zmierzyła się z Eliną Switoliną (27. WTA). Spotkanie to od razu przywróciło wspomnienia z czwartej rundy Wimbledonu, gdzie Ukrainka pokonała rywalkę z Białorusi. Bardziej od wyniku zostały jednak zapamiętane wydarzenia, które miały miejsca po meczu. Tym razem udało się im zapobiec.
Switolina z uwagi na trwającą wojnę w Ukrainie nie podaje ręki rywalkom z Rosji i Białorusi po zakończonych pojedynkach. Azarenka w Londynie uszanowała decyzję rywalki i po meczu pokazała w jej stronę uniesiony w górę kciuk. Zgromadzona publiczność wygwizdała i wybuczała zawodniczkę z Mińska, nie rozumiejąc powodów takiego zachowania.
Powracająca w świetnym stylu Ukrainka postanowiła uniknąć podobnej sytuacji w Waszyngtonie. W związku z tym poprosiła WTA o opublikowanie komunikatu w tej sprawie. Federacja poszła o krok dalej i w trakcie wczorajszego spotkania wyświetliła na tablicy pokazującej wynik następujący tekst: "Po zakończeniu meczu nie będzie uścisku dłoni pomiędzy zawodniczkami. Dziękujemy za szacunek dla obu w czasie spotkania i po nim oraz wyrozumiałość w tych trudnych okolicznościach".
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Switolina wygrała 7:6(7-2), 6:4, a po meczu obie zawodniczki podziękowały jedynie sędziemu. Tym razem kibice wykazali się wyrozumiałością i obyło się bez nieprzyjemnych reakcji. Temat powrócił z kolei podczas pomeczowej konferencji prasowej, co wyprowadziło Azarenkę z równowagi. - Nie obchodzi mnie to. Jak długo będziemy o tym rozmawiać, naprawdę? Czy to wielka historia? Czy to interesujące dla ludzi, że piszecie ciągle to samo? Tego rodzaju wyjaśnienia dla fanów dotarły o osiemnaście miesięcy za późno - stwierdziła wprost.
Ukrainka w drugiej rundzie turnieju w Waszyngtonie zmierzy się z turniejową "piątką" Darią Kasatkiną. Spotkanie z zawodniczką z Rosji z pewnością będzie obfitować w emocje, również wśród kibiców.