Mikael Ymer (51. ATP) dał się poznać publiczności podczas tegorocznego turnieju ATP 250 w Lyonie. W drugiej rundzie Szwed mierzył się z Francuzem Arthurem Filsem (68. ATP). Pod koniec pierwszego seta jedna z sytuacji tak rozwścieczyła zawodnika, że ten zaczął bić rakietą w stołek sędziowski. Po tym wybuchu został natychmiastowo zdyskwalifikowany.
Teraz Ymer doczekał się bardziej dotkliwej kary. Zawodnik poinformował w mediach społecznościowych, że został zawieszony przez Sportowy Sąd Arbitrażowy za unikanie kontroli dopingowych. - Wczoraj dowiedziałem się, że Sportowy Sąd Arbitrażowy zawiesił mnie w zawodowym tenisie na 18 miesięcy, mimo że nigdy nie używałem i nie byłem oskarżony o używanie zabronionych substancji - czytamy.
Szwed opisał szerzej zaistniałą sytuację. - W styczniu 2022 roku ITF oskarżyła mnie o potencjalne naruszenie przepisów antydopingowych za trzy opuszczone testy antydopingowe poza zawodami w okresie 12 miesięcy. Walczyłem z tym zarzutem na rozprawie i zostałem oczyszczony przez niezależny trybunał składający się z trzech arbitrów w czerwcu 2022 roku. ITF odwołała się od tej decyzji, mimo że trzech niezależnych arbitrów, którzy mnie oczyścili, zostało wyznaczonych na podstawie własnych zasad i zwróciła się do Trybunału Sportowego Arbitrażu do podjęcia innej decyzji w sprawie tych samych faktów, na podstawie których zostałem już oczyszczony - stwierdził.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Wyraził przy okazji spore niezadowolenie względem tej decyzji. - Uważam, że ich decyzja o ponownym sądzeniu mnie, a następnie uznaniu mnie za winnego, jest niesprawiedliwa. Poza tym trudno mi zrozumieć, że uznali zawieszenie na 18 miesięcy za sprawiedliwą karę. Rozumiem, że te zasady zostały wprowadzone w celu ochrony uczciwości naszego sportu i że istnieją one nie bez powodu. Jednak nie sądzę, żebym złamał te zasady, a moje sumienie jest czyste, a Bóg mi świadkiem - podsumował.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!