Gdyby dwa miesiące temu trzeba było rozdzielić między Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia triumfy w Roland Garros i Wimbledonie, to zapewne każdy lub niemal każdy wskazałby na triumf Hiszpana na mączce i Serba na trawie. Tymczasem w Paryżu zwyciężył 36-latek z Bałkanów, a w Londynie 20-latek z Półwyspu Iberyjskiego. Ten drugi przyznał, że wygranie Wimbledonu było jego wielkim marzeniem, ale sam nie spodziewał się, że spełni je tak szybko.
Gdy było już jasne, że Djoković i Alcaraz zmierzą się w półfinale Roland Garros, to wielu miłośników szykowało się 9 czerwca na tenisowe święto. Trwało ono dwa sety, bo potem mecz stał się nad wyraz jednostronny. Serb wygrał 6:3, 5:7, 6:1, 6:1, a Hiszpana po drugiej odsłonie zaczęły łapać mocne skurcze, które właściwie uniemożliwiały mu poruszanie się. Później opowiadał, że przyczyną były napięcie i nerwy towarzyszące mu podczas tego spotkania.
- Nie jest łatwo grać przeciwko Novakowi. Legendzie naszego sportu. Jeśli ktoś mówi, że wchodzi na kort i gra z nim bez nerwów, to kłamie. Mam nadzieję, że następnym razem, gdy będę się z nim mierzył, to będzie inaczej. Ale nerwy się pojawią - zaznaczył nieco ponad miesiąc temu.
I rzeczywiście, w niedzielnym finale Wimbledonu zobaczyliśmy mocno ulepszoną wersję 20-latka. Tym razem to on zwyciężył - 1:6, 7:6, 6:1, 3:6, 6:4. A zrobił to na korcie centralnym w Londynie, na którym Djoković nie przegrał od 10 lat.
- Jestem teraz innym zawodnikiem niż podczas French Open. Bardzo dojrzałem od tego czasu i wiele się wtedy nauczyłem. Tamten mecz był dla mnie lekcją. Teraz nieco inaczej przygotowywałem się mentalnie do spotkania. Dzięki temu lepiej niż w Paryżu radziłem sobie z presją i nerwami - podsumował trwający niemal pięć godzin pojedynek.
Jeden z dziennikarzy spytał Hiszpana, czy zmienił sposób patrzenia na Serba, którego we Francji opisywał jako kogoś lepszego od siebie. Ten odparł, że zmieni się on teraz.
- Przed tym meczem myślałem, że nie jestem w stanie pokonać Novaka. Ale po tym epickim spotkaniu inaczej na niego patrzę. Prawdopodobnie będę pamiętał ten moment przy okazji innych turniejów i w innych imprezach wielkoszlemowych. Że jestem gotowy, by grać przeciwko niemu pięć setów, dobre wymiany, dobre sety, naprawdę długi mecz i utrzymać się w grze fizycznie, mentalnie, tenisowo. Mój sposób myślenia pewnie nieco się zmieni po tym meczu - relacjonował mistrz US Open 2022.
Dwukrotnie podczas spotkania z mediami po tym finale rozbawił wszystkich obecnych w sali bez wypowiedzenia choćby słowa. Najpierw chodziło o jego zaskoczenie i radość, gdy zobaczył, że czterech hiszpańskich dziennikarzy założyło kapelusz z tegorocznej kolekcji Wimbledonu. On sam miał go na głowie przy różnych okazjach i nakrycie to stało się- niejako jego znakiem rozpoznawczym. Miał je ze sobą m.in. także na konferencji po wywalczeniu drugiego tytułu wielkoszlemowego.
Za drugim razem chodziło o jego reakcję na wcześniejsze słowa Djokovicia. Jeden z przedstawicieli prasy przywołał je, mówiąc, że Serb uznał, iż lider listy ATP kumuluje w sobie mocne strony z każdego z członków "Wielkiej Trójki". Alcaraz wówczas najpierw wziął głęboki oddech, a po chwili roześmiał się.
- Szczerze mówiąc, to szalone, że Novak tak powiedział. Ale mam siebie za naprawdę kompletnego zawodnika. Mam na wystarczającym poziomie uderzenia, siłę fizyczną i siłę mentalną, by poradzić sobie z takimi sytuacjami. Sam nie wiem. Prawdopodobnie ma rację, ale nie chcę o tym myśleć. Zamierzam skupić się na tym, że jestem w pełni Carlosem Alcarazem, że tak powiem. Ale prawdopodobnie mam pewne cenne umiejętności, które można dostrzec u każdego z tych zawodników - ocenił.
Djoković wygrał Wimbledon siedem razy, w tym cztery poprzednie edycje. Hiszpan dokonał tego po raz pierwszy. - Moje marzenie się spełniło. Zostać mistrzem Wimbledonu to coś, czego zawsze chciałem. Nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko - przyznał szczerze.
Jak dodał, kluczowa z jego punktu widzenia okazała się siła mentalna. - Pozwoliła mi pozostać w grze przez pięć setów. Cieszę się, że się nie poddałem, walczyłem do ostatniej piłki. Z każdej akcji robiliśmy świetną wymianę - podkreśla Alcaraz.
Skoro wyciągnął wnioski po Paryżu, to od razu nasunęło się też pytanie, czego dowiedział się o sobie dzięki niedzielnemu pojedynkowi.
- Tego, że jestem w stanie robić rzeczy, które dziś zrobiłem. Przed tym meczem myślałem, że nie jestem gotowy, by pokonać Djokovicia w pięciu setach i takim epickim pojedynku jak ten. Pozostać w dobrej kondycji fizycznej lub mentalnej przez prawie pięć godzin rywalizacji z legendą - wyliczał.
Hiszpan nie był początkowo fanem przedstawiania jego zwycięstwa nad Djokoviciem jako wygranej bardzo ważnej dla całej grupy młodych zawodników. Ale jednocześnie sam ją tak potem opisał.
- Szczerze mówiąc, to zrobiłem to dla siebie, nie dla całego tenisowego pokolenia. To było wspaniałe. Pokonać Novaka w najlepszej formie, na takiej arenie, tworzącego historię. Być gościem, który wygrał z nim po 10 latach bez porażki na tym korcie, to coś niesamowitego. To coś, czego nigdy nie zapomnę. To także świetnie dla nowego pokolenia zawodników, że zobaczyli mnie pokonującego Serba. Dzięki temu nabiorą przekonania, że sami też są w stanie to zrobić - analizował Alcaraz.