Zarzuty o molestowanie w polskim tenisie. Są wyniki śledztwa

Komisja Specjalna PZT przekazała w środę szczegółowy raport odnośnie do zarzutów w kierunku byłego prezesa Mirosława Skrzypczyńskiego. "Po szczegółowym przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego komisja stwierdza, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, aby doszło do molestowania Pani Katarzyny Kotuli" - podano w oświadczeniu, cytowanym przez Salon24. Oskarżony odniósł się do całej sprawy w obszernym komunikacie.

Mirosław Skrzypczyński nie był w przeszłości wybitnym trenerem, ani działaczem, a mimo to został w 2017 roku prezesem Polskiego Związku Tenisa. Media spekulowały o tym, że posadę zawdzięczał poparciu byłego posła PiS Adama Hofmana. W ubiegłym roku zrezygnował jednak z pełnionej funkcji ze względu na publikację Onetu odnośnie do tego, że jeszcze jako szkoleniowiec klubu Energetyk Gryfino miał rzekomo molestować zawodniczki i zawodników. - Napastował mnie seksualnie co najmniej kilkanaście razy w ciągu trzech lat - mówiła posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. Pojawiły się nowe informacje w sprawie.

Zobacz wideo Fabiński powraca do klatki. Zawalczy na gali STIFE

Jest raport Komisji Specjalnej PZT odnośnie do sprawy Mirosława Skrzypczyńskiego

Oczywiście 60-latek konsekwentnie zaprzeczał wszystkim zarzutom. "Padłem ofiarą bezwzględnej manipulacji i kampanii oszczerstw, czego dowiodę przed sądem" - przekazał w opublikowanym w listopadzie oświadczeniu. Jak się okazało, po kilku miesiącach dochodzenia, powołana w celu zbadania sprawy Skrzypczyńskiego Komisja Specjalna PZT, opublikowała szczegółowy raport ze swoich działań.

Jak podał w środę Salon24, w tej sprawie przesłuchano łącznie 34 świadków, a Komisji Specjalnej udało się nawet dotrzeć do byłych trenerów i zawodników, którzy w latach 1990-1992 pracowali z nim razem w Gryfinie. Wniosek jest jednak zupełnie inny, niż się spodziewano, ponieważ nie znaleziono wystarczających dowodów na stwierdzenie, że były prezes PZT molestował młode zawodniczki, a ponadto nie można jednoznacznie stwierdzić o ich prawdomówności.

"Po szczegółowym przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego komisja stwierdza, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, aby doszło do molestowania Pani Katarzyny Kotuli przez Pana Mirosława Skrzypczyńskiego. Komisja nie jest w stanie tego wykluczyć, gdyż wymagałoby to udowodnienia nieistnienia określonych faktów i zdarzeń" - czytamy w podsumowaniu raportu.

To nie koniec, ponieważ komisja uznała oskarżenia posłanki Lewicy jako nie do końca spójne. Przesłuchiwani świadkowie zgodnie zaprzeczyli, jakoby Skrzypczyński miał zamykać się z zawodniczkami w jego kantorku, w którym rzekomo dopuszczał się ich molestowania.

Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl

Ponadto można przeczytać, że współpracownicy mężczyzny z tamtego okresu wypowiadali się o nim w samych superlatywach. Co prawda rządził w sposób autorytarny i potrafił używać nawet wulgarnych słów w kierunku podwładnych, ale mimo to był świetnym trenerem i działaczem.

"Komisja stwierdza, że słabym punktem Mirosława Skrzypczyńskiego są relacje międzyludzkie. Bywał szorstki i niekiedy nieprzyjemny w obejściu" - przekazano w piśmie.

Skrzypczyński odpowiedział na zamieszczony raport. "W toku jest pięć procesów"

Kilkanaście godzin temu Skrzypczyński zamieścił w mediach społecznościowych post, w którym odniósł się do opublikowanego przez Komisję Specjalną PZT raportu. "Cieszą mnie liczne pozytywne oceny, jakkolwiek w raporcie znalazły się także opinie krytyczne wobec mnie, które przyjmuję z pokorą. Pragnę jednak powtórzyć z całą stanowczością, że żaden ze świadków nie potwierdził zarzutów stawianych mi przez ww. panie. Jednocześnie informuję, że nie przyjęły one zaproszenia komisji na wysłuchanie w charakterze świadków" - napisał.

"Informuję ponadto, że aktualnie w toku jest pięć procesów w ramach złożonych przeze mnie prywatnych aktów oskarżenia: wobec pani poseł Katarzyny Kotuli, pani Ewy Ciszek oraz dziennikarzy Onetu, a także wobec pani redaktor Moniki Wasowskiej (Olejnik) oraz redaktora Szymona Jadczaka. Niewykluczone, że zostaną złożone kolejne akty oskarżenia. Złożyłem także wniosek do Marszałka Sejmu o wyrażenie przez Sejm zgody na pociągnięcie posłanki Katarzyny Kotuli do odpowiedzialności karnej" - dodał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.