Popis Hurkacza na oczach Radwańskiej. Zadał kłam hasłu z plakatu

Agnieszka Niedziałek
Hubert Hurkacz po raz kolejny w tej edycji Wimbledonu pokazał, że na trawie czuję się świetnie. A w przypadku piątkowego meczu 3. rundy było to tym bardziej wyjątkowe, że w jego boksie zasiadła ekspertka w tym temacie - Agnieszka Radwańska. Polski tenisista zadał też kłam hasłu z plakatu, który trzymała jedna z kobiet na widowni.

Agnieszka Radwańska dotarła do Londynu w czwartek, a w piątek rozpoczęła tournee po kortach, bo w planie gier były trzy spotkania trzeciej rundy. Na początek odwiedziła kort nr 12, gdzie w pełnym słońcu rywalizował Hubert Hurkacz. Finalistka Wimbledonu z 2012 roku i dwukrotna półfinalistka mogła z uznaniem pokiwać głową, obserwując wrocławianina z jego boksu. Bo pokonał Lorenzo Musettiego 7:6, 6:4, 6:4 i pokazał grę, dzięki której nie trudno zrozumieć, dlaczego jeszcze w tej edycji nie stracił seta.

Zobacz wideo Była numer 1 uważa, że Iga Świątek może przenieść wszystko z mączki na trawę. Trener Igi: Zgadzam się, jak najbardziej

Radwańska chwali, włoski dziennikarz rozczarowany

W dwóch poprzednich rundach mierzył się z rywalami spoza czołowej "70". Włoch jest sklasyfikowany o dwie pozycje wyżej niż Polak (są odpowiednio na 16. i 18. pozycji), więc można uznać, że był pierwszym poważnym testem. Tyle Hurkacz nie miał problemu ze zdaniem go. Świetnie serwował, dobrze funkcjonował jego wolej. Do tego dobre skróty i efektowne uderzenie po skosie poza kortu. Do tego kilka bardzo precyzyjnych uderzeń w linię.

- Hubert zagrał świetnie. Byłam zaskoczona, że ten mecz był aż tak jednostronny - zaznaczyła Radwańska w rozmowie ze Sport.pl po spotkaniu.

Nie tylko ona. Musetti zdecydowanie nie potwierdził tego dnia swojego potencjału. Na pewno przeszkodą była dobra gra Polaka, ale sam popełniał zdecydowanie za dużo błędów.

- Grał zupełnie bez wiary. Tych pomyłek było mnóstwo. Hurkacz z kolei był świetny. Może w jednym gemie zagrał nieco słabiej. To wszystko - komentował podczas spotkania siedzący obok włoski dziennikarz, który był mocno rozczarowany.

Musettiemu plakat nie pomógł. Egzamin dojrzałości dopiero przed Hurkaczem

Hurkacz w styczniu w drugiej rundzie Australian Open grał z innym zawodnikiem z Italii. Jego pięciosetowy pojedynek z Lorenzo Sonego był wyjątkowy nie tylko dlatego, że był dwudniowy (skończył się po północy), ale przede wszystkim ze względu na atmosferę. Grupa kibiców wspierających Włocha cały czas mocno go wspierała, skandując jego przydomek i uderzając mocno rękami w bandy wokół kortu. Można było poczuć się bardziej jak na meczu piłkarskim niż na spotkaniu tenisowym. 

W piątek na trybunach nie było aż tak żywiołowo. Raz bardziej do głosu dochodzili sympatycy Polaka, a kiedy indziej Włocha. W oczy zaś rzucał się pokazywany co jakiś czas przez jedną kobiet na widowni mały plakat. Tło stanowiły kolory włoskiej flagi, a umieszczone na niej zdanie w języku angielskim brzmiało "Italians do it better" (Włosi robią to lepiej). Hurkacz jednak udowodnił, że nie jest to prawda.

26-latek po raz czwarty w karierze awansował do 1/8 finału Wielkiego Szlema, a po raz drugi w Wimbledonie. Półfinalista londyńskiej imprezy sprzed dwóch lat po raz 21. startuje w imprezie tej rangi. W niektórych krajach 21 lat to granica, za którą zaczyna się dorosłość. W przypadku Polaka sprawdzianem z dorosłości będzie pojedynek 1/8 finału. Zmierzy się w nim bowiem ze zdobywcą rekordowych w męskich singlu 23 tytułów wielkoszlemowych Serbem Novakiem Djokoviciem lub Szwajcarem Stanem Wawrinką, który ma na koncie trzy takie triumfy. I w tym kontekście na pewno tym cenniejsze jest to, że uniknął serii pięciosetówek, które były jego znakiem firmowym dotychczas w tym sezonie w Wielkim Szlemie.

Więcej o: