• Link został skopiowany

Sabalenka mogła odetchnąć z ulgą, ale podczas meczu uśmiechnęła się tylko dwa razy

Agnieszka Niedziałek
Żadnych gwizdów, żadnego buczenia, a zamiast tego normalny doping i duża porcja braw po efektownym zagraniu oraz po zwycięstwie. Tak wyglądał pierwszy od dwóch lat mecz Aryny Sabalenki w Wimbledonie. Kibice na trybunach kortu centralnego w żaden sposób nie sygnalizowali niechęci wobec tenisistki, która opuściła poprzednią edycję przez wykluczenie Rosjan i Białorusinów z powodu wojny w Ukrainie.
Sabalenka
screen Twitter

Po niedawnym Roland Garros można było odnieść wrażenie, że Aryna Sabalenka nie jest w stanie się uwolnić od tematu wojny w Ukrainie. Pytano ją o to na każdej konferencji prasowej aż czasowo zrezygnowała z udziału w otwartych spotkaniach z dziennikarzami. Tym bardziej w ostatnich tygodniach czekano na jej występ w Wimbledonie, w którego obsadzie zabrakło poprzednio Rosjan i Białorusinów właśnie z powodu tych działań zbrojnych. Na trybunach podczas jej meczu otwarcia z Węgierką Panną Udvardy nie było jednak żadnych manifestacji na tym tle, a wiceliderka światowego rankingu pojedynkiem wygranym 6:3, 6:1 potwierdziła, że będzie się liczyć w walce o tytuł.

Zobacz wideo Była numer 1 uważa, że Iga Świątek może przenieść wszystko z mączki na trawę. Trener Igi: Zgadzam się, jak najbardziej

 Uśmiech niedowierzania i uśmiech zadowolenia

- Jestem przeszczęśliwa, że wróciłam. Naprawdę tęskniłam za tym miejscem. Gdy pojawiłam się tu po raz pierwszy, to nie mogłam w to uwierzyć - wspominała na przedturniejowej konferencji prasowej Białorusinka, która w 2021 roku dotarła do półfinału.

To jednak inne jej słowa z sobotniego spotkania z mediami rozniosły się najszerzej. Zaczęła bowiem od oświadczenia, że nie będzie rozmawiać o polityce, a jedynie o tenisie i zaapelowała o uszanowanie tego. Dziennikarze tak też zrobili. W Paryżu naciskana wiele razy przyznała w końcu, że jest przeciwna wspomnianej wojnie i obecnie nie popiera prezydenta swojej ojczyzny Aleksandra Łukaszenki. 

Sobotnią konferencję 25-latka z Mińska zaczęła wyraźnie spięta. Dopiero później nieco się rozluźniła. Podobnie było we wtorek, gdy zmierzyła się z 82. w rankingu WTA Udvardy. Choć być może w tym wypadku poważny wyraz twarzy był związany też z dużą koncentracją. Bo Węgierka, która przegrała wszystkie siedem wcześniejszych pojedynków z rywalkami z Top50, nie była w stanie jej w żaden sposób poważniej zagrozić.

Sabalenka po raz pierwszy uśmiechnęła się przy prowadzeniu 2:0 w pierwszym secie, gdy jakby nie dowierzała, że w jednej z akcji jednak nie zdobyła punktu. Po raz drugi - pod koniec meczu, gdy dostała dużą porcję braw za tweenera tyłem do kortu. Co prawda nie wygrała wtedy wymiany, bo Udvardy czekała czujnie przy siatce, ale publiczność i tak doceniła widowiskowe zagranie faworytki. Kolejną porcję oklasków otrzymała po ostatniej akcji i przy okazji pomeczowego wywiadu.

Sabalenka zniechęcona własnymi błędami. Kibiców ma

W międzyczasie Białorusinka miała też kilka momentów, kiedy na jej twarzy pojawił się grymas rozczarowania. Triumfatorce styczniowego Australian Open nieraz zdarzają się przykłady negatywnej mowy ciała związane ze przeżywaniem własnych pomyłek. Było też machanie rękami ze zniechęceniem. Ale to wszystko minęło i szybko rozstrzygnęła na swoją korzyść drugą odsłonę.

Publiczność przerzedziła się na trybunach w porównaniu z dwoma wcześniejszymi pojedynkami tego dnia. Tyle że przed pierwszym, z udziałem broniącej tytułu Jeleny Rybakiny, zorganizowano w loży honorowej krótką uroczystość na cześć uwielbianego w Londynie Rogera Federera, który w poprzednim sezonie zakończył karierę. Potem na korcie odbył się wewnętrzny brytyjski pojedynek z udziałem Andy'ego Murraya, darzonego przez tutejszych fanów równie wielką sympatią co legendarny Szwajcar. Mecz Białorusinki z niezbyt znaną szerszej publiczności Węgierką nie zapewnił aż tak dużej frekwencji, ale ci obecni zapewnili atmosferę, z której zwyciężczyni była bardzo zadowolona.

- Kocham Wimbledon. Mam wspaniałe wspomnienia sprzed dwóch lat, kiedy była w półfinale. Zawsze cieszę się swoją grą i tutejszą atmosferą. Ten czas w ubiegłym roku był dla mnie bardzo trudny. Byłam przeszczęśliwa, po prostu będąc tutaj teraz. Cieszyłam się każdą sekundą na korcie dzisiaj. Chyba nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi rok temu Wimbledonu, aż do tego meczu - przyznała na późniejszej konferencji prasowej.

Agnieszka Niedziałek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: