W styczniu podczas Australian Open swój ostatni mecz zagrał Rafael Nadal. 37-letni Hiszpan w starciu drugiej rundy z Mackenzie'm McDonaldem doznał urazu mięśnia biodrowego, który uniemożliwił mu rywalizacje na długie tygodnie. Jego celem był powrót na okres gry na mączce, lecz 14-krotny triumfator Roland Garros nie doszedł do pełnej sprawności fizycznej.
Po tym, gdy wiadomo było, że Nadal nie zagra w Paryżu po raz pierwszy od 2004 roku, zwołał specjalną konferencję prasową, na której poinformował, że nie zagra do końca obecnego sezonu. Jego celem jest powrót w przyszłym roku, który będzie jego ostatnim w karierze.
Oznacza to spory spadek w rankingu ATP. Już w marcu, gdy odpisano punkty za ubiegłoroczny Indian Wells, w którym Hiszpan zagrał w finale, wypadł poza czołową dziesiątkę, w której utrzymywał się przez 18 lat. Teraz przez swoją nieobecność w Paryżu stracił dwa tysiące punktów, gdyż bronił tam tytułu zdobytego przed rokiem. To spowodowało, że Rafa Nadal po raz pierwszy od dwóch dekad jest poza czołową setką rankingu mężczyzn. Aktualnie zajmuje 136. lokatę.
Z upływem kolejnym tygodni i miesięcy będzie coraz gorzej, gdyż jak wspomnieliśmy, 37-latek wypisał się z gry w tym sezonie. Z tego powodu nie obroni punktów za półfinał na Wimbledonie czy czwartą rundę US Open.
Natomiast jeśli wszystko wydarzy się zgodnie z planem i Rafa wróci do gry w przyszłym sezonie, i tak będzie mógł liczyć na występy w największych imprezach cyklu ATP z uwagi na przyznawane dzikie karty. Niezależnie od miejsca w rankingu. Ma to jednak swoje skutki uboczne, gdyż nie będzie mógł liczyć na benefity płynące z rozstawienia. Równie dobrze w pierwszej rundzie będzie mógł trafić na światową jedynkę. Po imprezie w Paryżu na fotel lidera powrócił Novak Djoković, który sięgnął po 23. tytuł wielkoszlemowy, dzięki czemu wyprzedził Rafę Nadala. Hiszpan ma ich 22.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!