Wiele osób w ostatnich tygodniach nastawiało się na to, że Iga Świątek w meczu o obronę tytułu w Roland Garros zmierzy się 10 czerwca z Aryną Sabalenką. Nie tylko byłby to pojedynek dwóch najlepszych tenisistek światowego rankingu, ale i zawodniczek, które mierzyły się niedawno w dwóch finałach prestiżowych turniejów na kortach ziemnych i bilans był remisowy. Plany te pokrzyżowała jednak swoją świetną grą Karolina Muchowa. Niektórzy kibice Polki odetchnęli z ulgą, że ich ulubienica uniknęła rywalizacji z Białorusinką, która zalicza najlepszy sezon w karierze. Tylko czy aby na pewno zasadnie, skoro Czeszka stylem bardzo przypomina rodaczkę Barborę Krejcíkovą, która ostatnio sprawiała pierwszej rakiecie świata sporo kłopotów? O tym wszystkim rozmawiamy z Klaudią Jans-Ignacik, finalistką paryskiej imprezy w mikście z 2012 roku.
Klaudia Jans-Ignacik: Muchova tenisowo jest bardzo ciekawą zawodniczką. W przypadku Sabalenki fajne by było to, że Iga zabrałaby z nią ponowie w tym roku w finale. Białorusinka grała ostatnio bardzo dobrze i byłby to kolejny sprawdzian. Czeszka ma jednak świetny tenis, zwłaszcza pod kątem kortów ziemnych. Ma bardzo dużo do zaoferowania - zmiany rytmu, slajsy, skróty, dobrze gra przy siatce. Jest waleczna i bardzo zmotywowana, by po tej długiej przerwie - kiedy nękały ją kontuzje - pokazać, że stać ją na to, by wygrać turniej wielkoszlemowy.
Ale dochodzi wątek pierwszego finału imprezy tej rangi, gry o wielką stawkę i jestem ciekawa, jak sobie poradzi z tymi dodatkowymi emocjami. Czy będzie w stanie oddzielić te dodatkowy stresory. Jak szybko będzie w stanie to okiełznać. Bo nie ma co udawać, nerwy w finale Wielkiego Szlema będą. Choć szczerze mówiąc, to jak przypomnę sobie Igę, to nie pamiętam, by ona była zestresowana, gdy w nim debiutowała (śmiech).
Trzeba byłoby spytać Karolinę, jak ona to przeżywa, ale myślę, że wielu zawodników w takiej sytuacji nie śpi dobrze. Zaczyna powoli dochodzić to, co się już osiągnęło. Że jest się w tym finale. A w przypadku Muchovej w takich okolicznościach - w trzecim secie przegrywała przecież już 2:5. Wiele osób korzysta więc przy takich okazjach z tabletek nasennych. Druga rzecz to nerwy, które towarzyszą przy samym wyjściu na kort. Trzeba po prostu wybiegać ten stres i potem gra się już swój tenis.
Przede wszystkim Muchova pokazała, że to jeszcze nie jest koniec. Każdy już ją spisywał na straty i myślał, że ten pociąg już odjechał. Tym bardziej że widać było, że coś jej dolega. Sabalenka chyba też myślała już, że jeszcze tylko ten gem i będzie po wszystkim. Moim zdaniem to Czeszka bardzo wymusiła na rywalce, że ta zaczęła popełniać błędy.
Trudno powiedzieć, co się stało. Może to tylko jakiś skurcz, ból łydki, z którym da się uporać. Prawie każdego coś boli w trakcie takiego turnieju, a na tym etapie to już normalne, że albo jest się bardzo zmęczonym, albo coś konkretnego zaczyna dokuczać.
Oczywiście. W takim meczu nie ma żadnych kalkulacji, wszystko się rzuca na jedną szalę. Fizjoterapeuci tez na pewno wykonali sporą pracę. Nie wiadomo, co ją bolało w czwartek. Może będzie miała tape na łydce, ale na pewno wyjdzie i będzie grała. W półfinale noga ją bolała, ale Czeszka dalej fenomenalnie grała. Wydaje mi się, że tak naprawdę mogło jej to wtedy pomóc. Bo zaczęła grać szybciej, agresywniej, wiedząc, że nie będzie w stanie tyle biegać.
Tak, widzę bardzo dużo podobieństw między stylem tych dwóch zawodniczek. Taki luz, technika uderzeń. U niektórych tenisistek - zarówno przy forhendzie, jak i bekhendzie - mamy wyraźnie otwarcie, pętlę i zamknięcie. A Karolina i Barbora robią to wszystko jednym ruchem. Są też bardzo kreatywne, mają dobrze opanowaną grę przy siatce, czucie piłki.
Na pewno jest to bardzo niewygodna przeciwniczka. Ale jestem ciekawa, na ile w sobotę będzie w stanie "sprzedać" swoją grę, opanować emocje. Czy pozwoli jej to grać na 100 procent. Jeśli tak, to będzie to bardzo ciekawe widowisko. Ale dla mnie dalej ze wskazaniem na Igę. Jej doświadczenie i to, jak gra w tych finałach - to jest naprawdę fenomenalne.
Muchova ma bardzo podobną piłkę do niej, ale Iga jest szybsza. I to widać gołym okiem. Druga rzecz - żeby móc rywalizować z Igą, to trzeba być sprawną w stu procentach przez cały mecz. A nie wiemy, czy Czeszka jest. Przekonamy się dopiero podczas finału. Obecnie najbardziej niewygodne dla Igi są Rybakina i Sabalenka. Ale w tym wypadku Iga też jest za szybka, jeśli chodzi o fizyczność. Do tego dochodzi jej rotacja piłki.
Na pewno teraz nie jest dobry moment, skoro nie grała ich od półtora roku. Nie ma opcji, by je wprowadziła teraz. Ale ogólnie to ja bardzo lubiłam, gdy je grała. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że do nich wróci. To bardzo widowiskowe.
Nie mam pojęcia, jaki plan ma trenujący Igę Tomek Wiktorowski. Czy odblokuje jej ten zakaz. Na pewno byłoby to mile widziane, bo fajnie się patrzy na zawodniczki, które używają tego uderzenia.