Wygrywając 6:4, 3:6, 6:3, 6:4 z Tomasem Martinem Etcheverrym Alexander Zverev (27.) powtórzył wynik sprzed dwóch lat oraz zeszłego roku, ale tegoroczny półfinał ma zupełnie inny smak. Dwanaście miesięcy temu podczas starcia z Rafą Nadalem w Paryżu doznał kontuzji, która wykluczyła go na długie miesiące.
- To był dla mnie najgorszy rok w życiu - mówił o okresie kontuzji i wracania do formy. Były wicelider rankingu był wówczas w rewelacyjnej dyspozycji. Kilka miesięcy wcześniej zagrał w półfinale US Open i wygrał turniej ATP Finals dla najlepszych zawodników sezonu. I w trakcie turnieju w Paryżu był jednym z faworytów. - Po raz pierwszy w życiu wyszedłem przeciwko Alcarazowi czy Nadalowi i pomyślałem: "mogę wygrać ten turniej i zamierzam to zrobić" - wyznał Niemiec. - Myślę, że rok 2021, pierwsze sześć miesięcy następnego sezonu, grałem najlepszy tenis w mojej karierze - dodał.
W ćwierćfinale w czterech setach pokonał Carlosa Alcaraza, czym utarł nosa wszelkim ekspertom, którzy już ostrzyli sobie zęby na pojedynek młodego Hiszpana z Rafą Nadalem reklamowany jako starcie mistrza z następcą. Tymczasem pojawił się tam podrażniony takimi opiniami Zverev, który Królowi Paryża postawił w półfinale niebywale trudne warunki. Pierwszy set trwał półtorej godziny. W tiebreaku do ośmiu wygrał go jednak Hiszpan, ale czuć było, że 26-latka stać na coś dużego. Mówiąc wprost: był bliski zostania trzecim graczem, który pokona Nadala na kortach Rolanda Garrosa.
Na początku tiebreaka drugiej partii, która również trwała już ponad 90 minut, Niemiec przy jednym z dobiegnięć do forehandu paskudnie skręcił kostkę i spadł na nią całym ciężarem ciała. Na trybunach momentalnie zrobiło się cicho. Słychać było jedynie przeraźliwy krzyk zawodnika. Został on wywieziony na wózku, a na kort wrócił o kulach, aby jedynie pożegnać się z publicznością. Diagnoza była brutalna: Zverev zerwał praktycznie wszystkie trzy więzadła boczne w kostce. - Od razu wiedziałem, że to koniec, ponieważ moja kostka była w zasadzie trzy razy większa niż zwykle - powiedział wówczas.
Do gry wrócił dopiero na początku tego roku, był tenisistą nie do poznania, lecz trudno się dziwić skoro poświęcił ponad pół roku na rekonwalescencje. W Australian Open odpadł w drugiej rundzie z Michaelem Mmohem (123.). Zdarzały mu się pojedyncze niezłe mecze, ale zdecydowanie więcej było wpadek - w Miami przegrał z Taro Danielem (112.), a w Madrycie, na miesiąc przed Wielkim Szlemem w Paryżu, urwał Carlosowi Alcarazowi raptem trzy gemy. - Najważniejsze jest życie bez bólu. Zajęło mi to więcej czasu, niż się spodziewałem. Na początku sezonu, mam na myśli Australię, nadal grałem na jednej nodze. Później w Stanach również on się pojawiał - zdradził Niemiec.
Dominic Thiem, czyli drugi z graczy, który należał do światowej czołówki, ale wypadł z niej z powodów zdrowotnych, w jego przypadku był to nadgarstek, powiedział niegdyś w kontekście powrotów po urazach: - Musisz obniżyć swoje oczekiwania, ale to bardzo trudne, ponieważ przez te wszystkie lata wyznaczyłeś sobie pewien standard, nie tylko z turniejów, w których grasz, ale także tego, jak czujesz piłkę. Zasadniczo wszystko się zmienia - wyznał.
Podobnie widział to Zverev: - Nie mogłem grać przez pierwsze siedem miesięcy mojej kontuzji. Potem przez następne trzy, cztery miesiące nadal odczuwałem ból. Nie mogłem się od niego uwolnić. Nie byłem w stanie poruszać się tak, jak chciałem. Ale myślę, że czasami ważne jest po prostu przypominanie sobie, kim byłeś i jakie mecze wygrałeś w przeszłości - powiedział.
Aktualnie mija dokładnie rok od wydarzeń z kortu centralnego w Paryżu, na którym zatrzymała się kariera Alexandera Zvereva. Niemiec, podobnie jak wtedy, awansował do półfinału, co jest pewną symboliką. - Nie myślę o tym, co wydarzyło się rok temu, ale bardzo się cieszę, że mogę tu wrócić i zagrać w półfinale - powiedział po pokonaniu Tomasa Martina Etcheverry'ego. - Jestem teraz na etapie, w którym nie myślę już tak bardzo o kontuzji. Nie myślę o tym, co się stało. Po prostu cieszę się, że wróciłem tam, gdzie byłem w zeszłym roku, i mam kolejną szansę. Mam nadzieję, że ją wykorzystam - dodał.
- Cały świat widział i słyszał jego kontuzję. Bardzo dobrze wiadomo, że miał trochę problemów ze swoim tenisem, ale teraz wrócił. Wrócił tam, gdzie powinien być i gdzie już był - skomentował w programie "The Cube" Mats Wilander, były tenisista, a obecnie ekspert "Eurosportu". - Zverev będzie definiowany przez swoją odporność i powrót do tenisa - kontynuował Szwed.
Teraz przed byłym wiceliderem rankingu, który przez swoje problemy spadł do trzeciej dziesiątki, najtrudniejsze wyzwania. W półfinale imprezy zmierzy się z ubiegłorocznym finalistą, Casperem Ruudem (4.), który jest specjalistą od kortów ziemnych. W potencjalnym finale Zverev będzie musiał wspiąć się na tenisowy Mount Everest. W przypadku pokonania Norwega zmierzy się w nim z Carlosem Alcarazem lub Novakiem Djokoviciem. - Teraz przed nim najważniejsze pytanie. Czy jest wystarczająco dobry, aby dostać się do finału, a następnie czy jest w stanie stawić opór przeciwko Novakowi lub Carlosowi w potencjalnym finale? - postawił retoryczne pytanie Wilander.
Początek meczu Zvereva z Ruudem w piątek 9 czerwca o godz. 17.30. Wcześniej, o godz. 14.45, rozpocznie się starcie Djokovicia z Alcarazem. Transmisje w Eurosporcie, relacja na Sport.pl.