Podczas transmisji ze środowego meczu Igi Świątek z Coco Gauff w pewnym momencie realizator pokazał zadowolonego i bijącego brawo słynnego trenera piłkarskiego Arsene'a Wengera. W spotkaniu, które było powtórką ubiegłorocznego finału, było dużo więcej okazji do uśmiechu dla miłośników dobrego tenisa. Broniąca tytułu Polka niektórymi zagraniami przypomniała, że na paryskiej mączce czuje się jak ryba w wodzie. Po grze Amerykanki widać było, że wyciągnęła zapowiadane wnioski z sześciu wcześniejszych pojedynków z pierwszą rakietą świata, ale nie wystarczyło to, by choćby wygrała po raz pierwszy seta. Zawodniczka Tomasza Wiktorowskiego zwyciężyła 6:4, 6:2.
To, że Iga Świątek ma świetny forhend i świetnie się porusza po korcie wiedzą już wszystkie jej rywalki, ich trenerzy, eksperci i zapewne zdecydowana większość kibiców. To, że to wiedza dość w tym kręgu powszechna nie znaczy jednak, że atuty Polki łatwo zneutralizować.
- Jedyną bronią na mączce u Igi - większą niż jej poruszanie się po korcie - jest forhend. Nikt nie porusza się tak, jak ona. Świetnie przemieszcza się pod kątem kolejnego uderzenia. Być może Coco ma delikatnie przewagę pod kątem szybkości, ale technika Świątek i jej poruszanie się są nieskazitelne. A ten forhend to potężna broń. Zwłaszcza tu, na kortach ziemnych - analizowała tuż przed środowym pojedynkiem Martina Navratilova.
Przykładów na potwierdzenie słów legendarnej tenisistki mieliśmy tego dnia w stolicy Francji sporo. Jednym z efektowniejszych dowodów na szybkość w przemieszczaniu się 22-letniej Polki była wymiana, podczas której w pewnym momencie przebijała piłkę w jednym rogu kortu, by już trzy sekundy później ślizgiem odbić ją z drugiego końca placu gry. To już specjalność zakładu w przypadku dwukrotnej triumfatorki Roland Garros.
Ale to nie wszystko. Wenger i wiele innych osób z publiczności nagrodziło Polkę brawami, gdy popisała się bardzo precyzyjnym returnem.
Gauff po ubiegłorocznym finale bardzo chciała ponownie trafić na Świątek w Paryżu i jej życzenie spełniło się już w kolejnej edycji. 19-latka zapowiadała po awansie do ćwierćfinału, że przeanalizuje dokładnie sześć wcześniejszych pojedynków z pierwszą rakietą świata, by wychwycić swoje błędy. Wskazówki dawali jej też eksperci.
- Nie będziesz w stanie pokonać numeru jeden na świecie, jeśli zagrasz zbyt nieśmiało i defensywnie. Musisz się mocno postawić. Nie możesz oczekiwać, że taka zawodniczka odda ci łatwo punkt. Trzeba być odważnym w ważnych momentach. W deblu Coco potrafi grać bardzo onieśmielająco przy siatce, a w singlu nie widzimy tego zbyt dużo u niej. A na ziemi jest to nawet ważniejsze niż na innych nawierzchniach. Iga ma kłopoty z tak grającymi zawodniczkami. W pojedynkach z nią Coco była dotychczas zbyt defensywna. A nie jest dość dobra, by pokonać Igę w grze z głębi kortu - wskazywała utytułowana amerykańska zawodniczka Pam Shriver.
No i Gauff w środę próbowała ofensywnych wycieczek pod siatkę. Tyle że nie przynosiły one zwykle wymarzonych dla niej efektów. A raz wykorzystała to Świątek. Gdy Amerykanka biegła do siatki, to Polka efektownie ją przelobowała.
Gauff próbowała też kombinować przy forhendzie - odbijała piłkę wysoko i podkręcała ją. Na początku spotkania przynosiło to efekt, bo Świątek popełniała wtedy błędy. Ale wysiłków taktycznych Amerykanki wystarczyło w sumie tylko na zapisanie na swoim koncie sześciu gemów. W sześciu wcześniejszych meczach z Polką tylko raz zdołała ugrać więcej.