Był dwunasty gem drugiego seta. Karen Chaczanow (11. ATP) sensacyjnie wygrał pierwszego seta 6:3, a w drugim właśnie zwyciężył w swoim gemie serwisowym na przewagi i doprowadził do tie-breaka. Rosjanin miał zatem szansę, by doprowadzić do jeszcze bardziej sensacyjnego wyniku i prowadzić 2:0 w setach w starciu z trzecim zawodnikiem świata. Właśnie wtedy Novak Djoković (3. ATP) pokazał, dlaczego on ma na swoim koncie 22 wygrane turnieje wielkoszlemowe, a Rosjanin - ani jednego! Serb w tie-breaku nie oddał rywalowi żadnego punktu i wygrał go 7:0. Chaczanow popełnił w nim kilka niewymuszonych błędów.
Djoković w tie-breakach w tegorocznym Roland Garros ma niesamowite statystyki. Zagrał ich pięć (wszystkie wygrał) - miał trzynaście winnerów i ani jednego niewymuszonego błędu!
Dla Serba było to już 115 zwycięstwo w karierze w tie-breaku w turnieju wielkoszlemowym. Więcej takich zwycięstw mają tylko dwaj tenisiści: Roger Federer (152) oraz John Isner (124).
Novak Djoković "poczuł krew" i natychmiast to wykorzystał. W trzeciej partii dominował, bo wygrał ją aż 6:2. Od drugiego seta Serb miał zdecydowanie lepsze statystyki. W pierwszym secie Djoković popełnił 17 niewymuszonych błędów, a w dwóch kolejnych - dwa mniej! Serb miał też już dużo więcej winnerów (1 set: 12:11, 2 set - 14:8, 3 set - 19:11, a 4 set - 12:8).
Kluczowy dla losów czwartego seta był trzeci gem przy serwisie Chaczanowa. Wtedy Rosjanin popełnił aż trzy niewymuszone błędy (wszystkie z bekhendu). Przy pierwszym break poincie Djoković wykorzystał szansę przy siatce i skutecznym winnerem z forhendu przełamał rywala. Chaczanow wciąż walczył, nie powiedział ostatniego słowa, miał nawet już w następnym gemie dwie szanse na odrobienie strat, ale ich nie wykorzystał. Z pomocą przyszedł jednak sam Serb. W ósmym gemie przy swoim podaniu i wyniku 30:40 popełnił podwójny błąd serwisowy (piąty w meczu). Rosjanin długo jednak nie cieszył się z odrobienia strat w czwartej partii, bo w kolejnym gemie Serb grał kapitalnie, dominował w wymianach i nie stracił nawet punktu. Mało tego, kolejny gem, przy swoim serwisie tez wygrał do zera.
- To był ciężki mecz, ale czego innego można spodziewać się w ćwierćfinale turnieju wielkoszlemowego. W pierwszych dwóch setach miałem problemy. Źle wszedłem w mecz, byłem zbyt wolny, niedokładny. Cieszę się, że udało mi się przebrnąć przez to wyzwanie - powiedział Serb po meczu.
W efekcie Djoković wygrał mecz 3:1 i podtrzymał świetną statystykę po przegranym pierwszym secie w turnieju wielkoszlemowym. Wygrał bowiem już 14 z 16 ostatnich spotkań. Ostatni raz przegrał taki mecz w ćwierćfinale ubiegłorocznego Roland Garros z Rafaelem Nadalem.
Dla Djokovicia to już 45. w karierze półfinał turnieju wielkoszlemowego (więcej mają tylko Roger Federer - 46 i Christ Evert - 52) i dwunasty we French Open (więcej - 15 ma tylko Rafael Nadal) Serb ma szansę na trzeci triumf w Roland Garros (2016 i 2021).
Jeśli Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1. ATP) we wtorek pokona Greka Stefanosa Tsitsipasa (5. ATP), to dojdzie do hitowego półfinałowego starcia: Djoković - Alcaraz.
W środę odbędą się dwa ostatnie ćwierćfinały: Alexander Zverev (Niemcy, 27. ATP) - Tomas Martin Etcheverry (Argentyna, 49. ATP) i Holger Rune (Dania, 6. ATP) - Casper Ruud (Norwegia, 4. ATP).