Sabalenka dostała niewygodne pytanie od dziennikarza z Polski. Wzięła głęboki oddech

Dominik Senkowski
Aryna Sabalenka spotkała się wreszcie na Roland Garros z przedstawicielami mediów na pomeczowej konferencji prasowej. Białoruska tenisistka odpowiedziała m.in. na pytanie dziennikarza Sport.pl, który zapytał ją o powiązania sportu z polityką.

Konferencje prasowe to jedyna okazja, by porozmawiać z Aryną Sabalenką podczas tegorocznego Roland Garros. A i nie zawsze, bo dwie ostatnie zostały w Paryżu odwołane. Białorusinka odmawia też rozmów indywidualnych. We wtorek po zwycięstwie w ćwierćfinale nad Eliną Svitoloną (6:4 6:4) niespodziewanie spotkała się z mediami. 

Zobacz wideo Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

Dwa pytania do Sabalenki

Jako polski dziennikarz postanowiłem zadać Białorusince dwa pytania na temat, który najbardziej interesuje dziś polskich kibiców. Wcześniej o wojnę pytała Arynę Sabalenkę w Paryżu ukraińska dziennikarka, co było później powodem odwołania dwóch konferencji Białorusinki. - W środę na konferencji nie czułam się bezpiecznie - tłumaczyła wiceliderka rankingu WTA.

Pytania ze strony Sport.pl brzmiały: "Mówiłaś w ostatnich miesiącach wiele razy, że sport należy oddzielić od polityki. Problem w tym, że internet nigdy nie zapomina. Możemy znaleźć wiele twoich wspólnych zdjęć z Aleksandrem Łukaszenką. Dlaczego mogłaś w przeszłości łączyć sport z polityką, a dziś jesteś przeciwna temu typu powiązaniom?".

Sabalenka nie kryła zaskoczenia. Jej twarz momentalnie spoważniała. Wzięła głęboki oddech i powiedziała: "Spotykałam się z Łukaszenką tylko na meczach Pucharu Federacji. Wtedy nie było wojny i nic się nie działo. Nie jestem politykiem. Gdybym nim była, nie byłoby mnie tu. Nie wspieram wojny. Nie chcę, by mój kraj był zaangażowany w wojnę".

Sabalenka wykorzystywana w propagandzie

Sabalenka nie powiedziała prawdy, bo spotykała się z Łukaszenką w czasach, gdy gnębił już białoruską opozycję. Ponadto jej kontakty z prezydentem nie ograniczały się jedynie do widzeń na korcie wśród innych zawodniczek. Przyjmowała zaproszenia także na spotkania indywidualne z Łukaszenką poza kortem. 

Dzięki kontaktom z dyktatorem Białorusi jest obecnie wykorzystywana przez machinę propagandową Mińska. W maju po jej wygranej w Madrycie Łukaszenka powiedział: "Droga Aryno! Gratulujemy kolejnego triumfu, wspaniałego triumfu w turnieju w Madrycie. Dziękujemy za radość, którą dałaś milionom fanów tuż przed Dniem Zwycięstwa. W najtrudniejszym meczu finałowym z pierwszą rakietą świata pokazałaś żelazną odporność i wolę. Jestem pewien, że czeka cię wiele wspaniałych chwil i ważnych zwycięstw. Życzę wiary we własne możliwości i powodzenia".

W lutym zaś, po jej triumfie w Australian Open, Łukaszenka świętował razem z byłym prezesem Białoruskiego Związku Tenisowego Siergiejem Teterinem. Na nagraniu widać, jak unoszą kieliszek z wódką i mówią: "Teraz Aryna ma wszystko! Musimy życzyć jej osobistego szczęścia, zdrowia i nowych zwycięstw. Gratulacje! Aryno, za ciebie!".

Aryna Sabalenka nie uniknie kolejnych pytań związanych z wojną. Tym bardziej że nie można wykluczyć, że po Roland Garros zostanie nową liderką rankingu WTA. Tak się stanie, jeśli np. prowadząca aktualnie Iga Świątek nie wygra paryskiego turnieju, a w zamian to Sabalenka zostanie nową mistrzynią.

Gdy na poprzednich konferencjach prasowych ukraińska dziennikarka pochodząca z Ługańska pytała Sabalenkę o wojnę, tenisistka przekonywała m.in., że żaden rosyjski czy białoruski sportowiec nie popierają działań wojennych, co nie jest prawdą. Na kolejnej konferencji nie chciała już odpowiadać na pytania Ukrainki, aż musiał zareagować przedstawiciel organizatora turnieju. 

Więcej o: