Wielka moc Igi Świątek. W telewizji tego aż tak nie widać

Dominik Senkowski
Iga Świątek w ćwierćfinale Roland Garros. Jej rywalka Łesia Curenko skreczowała przy stanie 5:1 dla Polki. Spotkanie nie trwało długo, ale zdążyliśmy z bliska zaobserwować, jaką mocą uderzeń dysponuje nasza tenisistka. W telewizji tego aż tak nie widać.

Jak informował przed meczem mój redakcyjny Łukasz Jachimiak, "Iga Świątek gra forhendy ze średnią prędkością 123 km/h i bekhendy ze średnią 113 km/h - to dane z trwającego Roland Garros." To lepsze wyniki niż w przypadku Aryny Sabalenki czy Jeleny Rybakiny. 

W poniedziałek jako dziennikarze mieliśmy okazję z bliska zaobserwować, z jaką mocą gra nasza tenisistka. Iga Świątek rywalizowała w Łesią Curenko wyjątkowo na korcie imienia Suzanne Lenglen, a nie na głównym obiekcie Roland Garros.  

Zobacz wideo Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

Wielka moc Igi Świątek

Trybuny prasowe na drugim co do wielkości korcie w Paryżu są bardzo blisko zawodniczek. Z bliska można przyglądać się ich mimice twarzy, ustawieniu ciała czy poczuć szybkość zagrywanych piłek. Zagrania Świątek rzeczywiście są imponująco mocne. Telewizja tego nie oddaje, z jaką dynamiką zagrywa nasza tenisistka. 

Sam mecz od początku układał się po myśli liderki rankingu, która była zdecydowaną faworytką do wygranej. Łesia Curenko rywalizowała z Igą Świątek niedawno w Rzymie, przegrywając wyraźnie. W Paryżu po 17 minutach było już 0:4. 

Publiczność liczyła na więcej. Gdy Ukrainka zdobyła punkt na 15:0 w piątym gemie, otrzymała spore brawa od widzów. W poniedziałek na tym samym korcie oglądali zacięte pojedynki Francisco Cerundolo z Holgerem Rune (wygrał ten drugi) oraz Beatriz Haddad-Mai z Sarą Sorribes Torbo (zwyciężyła ta pierwsza). 

W efekcie Polka i Ukrainka wyszły na kort dopiero o 19:45. Świątek przyznała dziennikarzom w Paryżu, że za każdym razem prosi organizatorów o wyznaczanie jej meczu w sesji dziennej. Tym razem spotkania tak się ułożyły, że nie było na to szans.

Ciepłe pożegnanie

Słońce zachodziło na Paryżem gdy Iga Świątek niespodziewanie została przełamana przez Łesię Curenko. 4:1 dla Polki, ale Ukrainka w przerwie poprosiła o pomoc medyczną. Po powrocie na kort kibice nagrodzili obie tenisistki brawami.

Panie zagrały jeden punkt, a przed kolejnym serwisem Curenko skuliła się z bólu. Wyraźnie odczuła znów problemy zdrowotne. Przegrała kolejnego gema. 1:5 i w tej chwili Ukrainka poddała spotkanie. Nie była w stanie dłużej kontynuować gry. Szkoda 34-letniej Łesii Curenko, bo czwarta runda Roland Garros to jeden z jej najlepszych wyników w karierze (po ćwierćfinale US Open 2018). 

Podziękowanie obu tenisistek przy siatce było bardzo ciepłe. Świątek wspiera od dawna Ukrainę, a Curenko wielokrotnie dziękowała jej za to publicznie. 

Więcej o: