Iga Świątek uderza mocniej niż Sabalenka a nawet Djoković! Jak czytać te dane, żeby nie zwariować

Łukasz Jachimiak
Iga Świątek gra forhendy ze średnią prędkością 123 km/h i bekhendy ze średnią 113 km/h - to dane z trwającego Roland Garros. Polka jest lepsza nie tylko od Aryny Sabalenki i Jeleny Rybakiny. Iga generuje prędkości większe niż Hubert Hurkacz i nawet Novak Djoković! Jak czytać te dane, żeby nie dojść do absurdalnych wniosków?

- Tak, że Iga ma straszny młotek w ręce - uśmiecha się Dawid Celt.

Zobacz wideo Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

Kapitana reprezentacji Polski w Billie Jean King Cup (nieoficjalne drużynowe mistrzostwa świata) prosimy o zapoznanie się z danymi statystycznymi, jakie na Twitterze przedstawiła jedna z fanek tenisa.

Średnia prędkość forhendu:

  • Świątek: 123 km/h
  • Rybakina: 121km/h
  • Sabalenka: 110 km/h

Średnia prędkość bekhendu:

  • Świątek: 113 km/h
  • Rybakina: 110 km/h
  • Sabalenka: 108 km/h

"Wow! Absolutna niespodzianka". Były numer 1 w szoku

Jeszcze ciekawiej wygląda zestawienie powyższych liczb wielkiej trójki damskiego tenisa ze średnimi prędkościami generowanymi przez czołowych tenisistów świata.

Popatrzmy przez palce na złośliwe przeinaczenie nazwiska Hurkacza i zastanówmy się, co te statystyczne dane tak naprawdę znaczą. - Wow! To dla mnie absolutna niespodzianka - dziwił się Mats Wilander, gdy jego redakcyjna koleżanka z Eurosportu, Barbara Schett, zauważyła, że w pierwszym secie meczu z Claire Liu (6:4, 6:0 w drugiej rundzie trwającego French Open) forhendy Igi miały uśrednioną prędkość 129 km/h - identyczną jak forhendy Caspera Ruuda, czwartego tenisisty rankingu ATP, w meczu z Giulio Zeppierim.

- Myślę, że Casper uderza z nieco większą rotacją - próbował tłumaczyć Wilander, zwycięzca siedmiu turniejów wielkoszlemowych i były numer jeden światowego tenisa.

Ruud rzeczywiście jest specjalistą od topspinowych forhendów. Pod nieobecność Rafaela Nadala może nawet największym w tourze. Ale Świątek też znakomicie potrafi nadawać piłce rotację - forhendy po których piłki wykonują ponad 3000 obrotów na minutę stawiałyby Igę w czołówce męskiego cyklu.

Iga "jest kotem na korcie", ale Hurkacz nie dałby jej szans

Ale oczywiście to wszystko nie znaczy, że Iga Świątek mogłaby stanąć na korcie naprzeciwko czołowego tenisisty świata i myśleć o pokonaniu go. - Wartości statystyczne trzech najlepszych w tej chwili tenisistek świata są imponujące. Naprawdę - mówi Celt. - Ale musimy zauważyć, że panowie zdecydowanie dłużej są w stanie utrzymywać wysokie tempo grania. Przecież oni grają dłuższe mecze, w turniejach wielkoszlemowych dużo dłuższe, do trzech wygranych setów. Siłą rzeczy panowie w końcu muszą rozsądniej rozkładać siły i myślę, że stąd ich średnie prędkości są podobne do tych Igi - dodaje trener i komentator. - Szczególnie na kortach ziemnych waląc z pełną mocą przez pięć godzin doprowadzisz do tego, że sobie w końcu rękę urwiesz. Tak się po prostu nie da grać na bardzo długim dystansie - puentuje Celt.

Trudno nie zgodzić się, że Świątek łatwiej "wykręcić" wysokie prędkości na przykład w 50-minutowym, wygranym 6:0, 6:0 meczu z Chinką Wang niż Hurkaczowi w meczu z Tallonem Griekspoorem, który trwał aż cztery godziny i 42 minuty.

Jeśli komuś wydaje się, że Świątek mogłaby Hurkacza pokonać, gdyby w ogóle doszło do takiego meczu, to Celt wyjaśnia, dlaczego jest to niemożliwe. - Przede wszystkim Iga nie miałaby podejścia do Huberta na serwisie [od podaje piłkę średnio o około 30 km/h szybciej]. Iga nie zdominowałaby go fizycznie, nie zabiegałaby go. Hubert bez problemu wytrzymałby intensywność jej grania. To jest całkiem inny tenis. Papier pokazuje, że u kobiet też są duże prędkości, ale naprawdę decydujące znaczenie miałoby to, że facet jest zdecydowanie sprawniejszy. Nawet przy Idze, która jest kotem na korcie. Jestem przekonany, że Iga facetowi by krzywdy nie zrobiła. Dobremu facetowi - mówi Celt.

Siostry Williams spróbowały

Pytanie, co znaczy "dobry facet". Na początku swoich karier siostry Williams twierdziły, że są tak mocne fizycznie, a przy tym sprawne tenisowo, że z powodzeniem mogłyby rywalizować z tenisistami i że na pewno nie miałby z nimi szans żaden spoza top 200 rankingu ATP. Słysząc o tym do zagrania sparingów z obiema zgłosił się Karsten Braasch, wówczas 203. w światowej hierarchii. To był początek 1998 roku, wszystko działo się na Australian Open. Niemiec pokonał Serenę (rocznik 1981) 6:1 i Venus (rocznik 1980) 6:2. Można mówić, że Amerykanki wtedy jeszcze się rozwijały i że kilka lat później zwłaszcza Serena zagrałaby w takim meczu lepiej. Ale też trzeba powiedzieć, że Braasch ocenił swoje zaangażowanie na poziom kogoś bliżej 600. niż 200. miejsca w rankingu. Opowiadał, że grał na luzie, w przerwach palił papierosy, a przed grą z Amerykankami pił piwo.

Braasch mówił też o zagraniach sióstr Williams w narożniki kortu, że w rywalizacji pań byłyby to uderzenia kończące, a on bez problemu do tych piłek dochodził. - Iga nie miałaby szans z Alcarazem, Hurkaczem i z niżej notowanymi mężczyznami, bo w takim meczu nie byłaby w stanie wygenerować swoich normalnych prędkości. A to dlatego, że byłaby pod ciągłą presją i nie miałaby czasu uderzać tak, jak lubi. Fizyczność robiłaby taką różnicę, że Iga nie mogłaby wejść w swoje optymalne tempo, które narzuca rywalkom. Te statystyki prędkości z Rolanda są więc fajne dla oka, ale nieprzekładalne na granie damsko-męskie - wyjaśnia Celt.

Nawiasem mówiąc, Celt to przecież były tenisista, który zawodowo przestał grać przez problemy zdrowotne, ale wcześniej zaistniał w rankingu ATP. Najwyżej był notowany na 852. miejscu. Dla Agnieszki Radwańskiej, naszej najlepszej tenisistki przed pojawieniem się Igi Świątek, był wartościowym sparingpartnerem.

"Tomek Wiktorowski powiedział mi, że krzyki, które wydaje z siebie Sabalenka, wpływają na nasz odbiór"

Tak naprawdę ciekawsze, a już na pewno bardziej miarodajne i sensowne od porównywania prędkości forhendów czy bekhendów Igi z takimi uderzeniami Hurkacza czy Djokovicia jest porównywanie ich z prędkościami Sabalenki i Rybakiny.

Na pierwszy rzut oka kibicom oglądającym cykl WTA wydaje się, że najmocniej bije Sabalenka. I możliwe, że to prawda, ale jeśli chodzi o pojedyncze uderzenia, a nie o średnią z całych meczów i turniejów. Gdy w 2020 roku Świątek zachwycała, idąc po swój pierwszy triumf w Roland Garros, to Tomasz Wiktorowski - wówczas ekspert i komentator a dziś trener Igi - mówił na Sport.pl tak: Myślę, że średnia prędkość piłki Igi jeszcze nie jest na tym poziomie co Sereny Williams, natomiast pojedyncze uderzenia rzeczywiście mogą się do tego poziomu zbliżać. Ale na przestrzeni meczu istotne jest, z jaką średnią prędkością się gra. Mecz dwusetowy to przecież około 120 punktów, a trzysetowy - nawet 200 punktów. Im bardziej regularna w grze z wysoką prędkością będzie Iga, im częściej będzie uderzała na 80-90 procent swojej mocy, tym lepiej, bo to już będzie za szybko dla większości dziewczyn.

Dziś Iga rzeczywiście gra za szybko dla większości dziewczyn. A kibicom zaskoczonym, że średnie prędkości Igi są wyższe niż te Sabalenki, ciekawą rzecz przekazuje Marek Furjan. - Kiedyś Tomek Wiktorowski powiedział mi, że krzyki, które przy uderzeniach wydaje z siebie Sabalenka, wpływają na nasz odbiór. Ona jest głośna, dlatego nam się wydaje, że gra jeszcze szybciej niż naprawdę gra. Natomiast według trenera szybciej od niej gra na przykład Kvitova - mówi komentator Canal+ i Eurosportu. - I, jak się okazuje, Świątek oraz Rybakina, również są szybsze od Białorusinki - dodaje Furjan.

Na koniec jeszcze jedną ważną rzecz podkreśla Celt. - W tenisie nie chodzi o to, kto uderzy mocniej piłkę. Chodzi o to, kto jest skuteczniejszy, kto lepiej czyta grę, kto szybciej myśli na korcie i podejmuje dobre decyzje. Sprowadzanie wszystkiego do prędkości nie jest dobrym pomysłem. Siła jest ważna, fizyczność jest ważna, ale to tylko jeden z elementów tenisa - mówi trener i komentator.

Porównanie tych wszystkich elementów w tenisise Igi Świątek z tymi wszystkimi elementami w tenisie Aryny Sabalenki możemy zobaczyć dopiero w finale Roland Garros. Wcześniej - w półfinale - mogłoby dojść do meczu Świątek - Rybakina, ale Kazaszka wycofała się już z turnieju z powodu choroby.

Więcej o: