To był trudny mecz dla Aryny Sabalenki. Białorusinka prowadziła 5:0 po 18 minutach i pewnie zmierzała po zwycięstwo w pierwszym secie. Nagle jednak Amerykanka zaczęła grać pewniej i zrobiło się 5:5. Publiczność na trybunach kortu głównego oszalała z radości, ale na krótko. Sabalenka wygrała partię 7:6, a drugą 6:4.
Po tym zwycięstwie Sabalenka pierwszy raz w karierze awansowała do ćwierćfinału Roland Garros. Wydaje się to idealna okazja, by spotkać się z mediami i porozmawiać o sukcesie, ale nie tym razem. Białorusinka drugi raz z rzędu zamknęła swoją konferencję prasową dla mediów.
Spotkanie ze Stephens zakończyło się chwilę po 22:00. Pół godziny później dziennikarze w centrum medialnym otrzymali wiadomość: "Aryna Sabalenka nie będzie dziś wieczorem organizować generalnej konferencji prasowej. Wywiad z reporterem WTA zostanie przeprowadzony wkrótce, a następnie spisany i rozesłany do mediów".
Od niedzieli rano dziennikarze akredytowani na Roland Garros zastanawiali się intensywnie, czy Aryna Sabalenka pojawi się na konferencji prasowej po spotkaniu ze Sloane Stephens. Białorusinka zamknęła spotkanie z mediami w piątek po meczu z Kamillą Rachimową. - Nie czułam się bezpiecznie na konferencji w środę - tłumaczyła wtedy.
To nawiązanie do sytuacji, gdy Sabalenka otrzymywała pytania o wojnę od ukraińskiej dziennikarki, która przebywała w Paryżu. Ukrainka jednak wyjechała już ze stolicy Francji i wydawało się, że w takiej sytuacji niedzielna konferencja Sabalenki przebiegnie bez problemów.
Nie wiadomo, jakie są dalsze plany organizatorów turnieju i samej tenisistki. Wygląda na to, że Aryna Sabalenka aż do zakończenia swojego udziału w tegorocznym Roland Garros nie zorganizuje w Paryżu otwartej konferencji prasowej. Woli nie narażać się na niewygodne pytania.
Zastanawiające, że władze paryskiej imprezy idą na to rozwiązanie. Pamiętamy bowiem, jak dwa lata temu w podobnej sytuacji Naomi Osaka również z przyczyn mentalnych nie chciała pojawić się na konferencji prasowej po meczu pierwszej rundy Roland Garros.
Francuzi zareagowali wtedy decydowanie: 15 tysięcy dolarów kary dla Japonki. Do tego po kilku godzinach władze czterech turniejów wielkoszlemowych wydały wspólny komunikat: albo pojawisz się na kolejnych konferencjach, albo dyskwalifikacja. Osaka zdecydowała, że nie chce brać w tym udziału i wycofała się z turnieju. Sabalence takie traktowane w Paryżu ze strony organizatora na razie nie grozi.