Od początku tegorocznego Roland Garros organizatorzy turnieju sukcesywnie w sesji wieczornej imprezy planowali wyłącznie spotkania mężczyzn. To zmieniło się wraz z nadejściem czwartej rundy zmagań na paryskich kortach. Pierwszym meczem pań wieczorem będzie niedzielne spotkanie Aryny Sabalenki (2. WTA) ze Sloane Stephens (30. WTA). - Jestem w radzie zawodników. Odbyliśmy wiele rozmów z władzami na ten temat równouprawnienia. Do tej pory we wszystkich meczach sesji wieczornych grali mężczyźni. Zdecydowanie nie o to nam chodziło i nie o tym rozmawialiśmy - mówiła Amerykanka przed kilkoma dniami w rozmowie ze SkySports.
Wieczorne sesje zostały wprowadzone przez władze Roland Garros w ubiegłym roku. Odbyło się w nich łącznie 10 spotkań, z czego aż w dziewięciu rywalizowali ze sobą mężczyźni. Wtedy też dyrektorka Roland Garros Amelie Mauresmo stwierdziła, że jest tak z powodu tego, że męski tenis jest bardziej atrakcyjny dla kibiców. Potem z tym słów się wycofała, ale ich wydźwięk pozostał.
Niestety niejako potwierdzeniem jej słów sprzed roku jest sytuacja na kilkanaście godzin przed meczem Sabalenki ze Stephens. Jak przekazał na Twitterze portugalski dziennikarz Jose Morgado, kibice setkami zaczęli zwracać bilety, gdy pojawiło się potwierdzenie, że w sesji wieczornej odbędzie się spotkanie pań, a nie panów. Podkreślił, że nic podobnego nie miało miejsca w poprzednich dniach.
Decyzję organizatorów pochwaliła na konferencji prasowej Ons Jabeur (7. WTA). - Nadszedł czas na sesję nocną z meczem kobiet. To trochę dziwne, że nie było jednego meczu mężczyzn i jednego kobiet. Nie wiem dlaczego, tak się stało, ponieważ na innych turniejach Wielkiego Szlema były po dwa mecze w sesji wieczornej - mówiła.
I odniosła się też do zachowania kibiców. - Zwrot biletów? Czas zmienić podejście, bo myślę, że ludzie oceniają mecze kobiet, nie oglądając ich. Myślą, że to będzie beznadziejny mecz, ale tak nie jest. Trenujemy, ciężko pracujemy i rozgrywamy niezwykłe mecze. Spotkałam wielu ludzi, którzy oceniali mecze kobiet, ale czy je widzieli? Wszyscy powiedzieli, że nie. Jak można oceniać mecz kobiet, nie oglądając go? Mam nadzieję, że mentalność się zmieni i ludzie dadzą szansę wszystkim kobietom - dodawała Tunezyjka.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Polska tenisistka nigdy nie ukrywała, że woli grać w sesji dziennej. 22-latka zauważyła jednak dysproporcję odnośnie planowania wieczornych spotkań. - Moje zdanie się nie zmieniło. Cóż, nawet nie wiedziałam, bo nie jestem osobą, która ogląda te mecze tak późno. W większości wracam do zdrowia i nie myślę o tenisie. Oczywiście byłoby miło, gdybyśmy zorganizowali również mecze kobiet - powiedziała raszynianka.
Jednocześnie trzeba przypomnieć, że Świątek zawsze walczyła o promocję kobiecego tenisa. - Myślę, że tenis kobiet ma wiele zalet. A niektórzy mogą powiedzieć, że jest nieprzewidywalny, a dziewczyny nie są konsekwentne. Ale z drugiej strony może to być również coś, co jest naprawdę atrakcyjne i może naprawdę przyciągnąć więcej osób - mówiła w trakcie zeszłorocznego French Open.
Podobnie do Igi Świątek uważa Coco Gauff (6. WTA). - Nie wiem, czy Sloane lub Aryna chcą grać wieczorem, ale te zawodniczki, z którymi rozmawiałam, nie chciały sesji wieczornej. W tym sensie cieszymy się, że prawie zawsze grają wtedy mężczyźni, choć oczywiście jest to przywilej. To wszystko zależy od tego, co myślisz na ten temat, który jest kontrowersyjny - stwierdziła Amerykanka na konferencji prasowej.