Wielu ekspertów zastanawiało się przed meczem, czy liderka światowego rankingu - Iga Świątek w starciu z Chinką Xinyu Wang (80. WTA) znów będzie miała problem w pierwszym secie w Roland Garros, a w drugiej partii całkowicie zdominuje rywalkę. Dwa poprzednie spotkania - z Cristiną Bucsą (Hiszpania, 70. WTA) i Amerykanką Claire Liu (102. WTA) Polka wygrała bowiem 6:4, 6:0.
Tym razem powtórki z tamtych spotkań Igi Świątek w Roland Garros nie było. Najlepsza tenisistka świata od początku dominowała. Pierwszego seta wygrała bez straty gema! Polka robiła swoje na korcie, była skuteczna, nie popełniała błędów. Tymczasem rywalka grała fatalnie - co chwilę miała niewymuszone błędy (aż 13 w tym secie, przy 6 Polki). Świątek miała 10 winnerów, a Chinka zaledwie dwa.
W drugim secie obraz gry na korcie się nie zmienił. Polka wygrała cztery pierwsze gemy, a straciła w nich zaledwie punkt! W piątym gemie, gdy Chinka zdobyła punkt, to publiczność głośno krzyczała z radości. Po chwili można było zobaczyć statystykę winnerów z bekhendu - aż 10:0 na korzyść Polki! Wang nie była w stanie nawiązać walki ze Świątek, bo miała problemy z poruszaniem. Ostatecznie Świątek wygrała tzw. "rowerem" (w tenisie tak określa się zwycięstwo 6:0, 6:0 w zaledwie 52 minuty. Dla Polki to pierwszy taki wybik w turnieju wielkoszlemowym. To czwarte takie zwycięstwo w ciągu ostatniej dekady w Roland Garros. Ostatni raz bez straty gema zwyciężyła w 2017 roku Caroline Wozniacki.
Świątek miała w meczu aż 86 proc. wygranych punktów po pierwszym podaniu, a rywalka tylko 32 proc. Światek miała też zdecydowanie więcej winnerów (21-3) i mniej niewymuszonych błędów (11-22).
- Tak jednostronnego meczu w III rundzie turnieju wielkoszlemowego to sobie nie przypominam. To była deklasacja - mówił komentator Eurosportu.
Iga Świątek w IV rundzie Roland Garros zagra z Łesią Curenko (Ukraina, 66. WTA), która łatwo pokonała Kanadykę Biancę Vanessę Andreescu (42. WTA) 6:1, 6:1.