Elina Switolina (192. WTA) w jednym z najbardziej emocjonujących meczów piątkowej trzeciej rundy na Roland Garros odwróciła losy spotkania z Anną Blinkową (56. WTA), wygrywając 2:6, 6:2, 7:5. Ukrainka, która w swoim karierze ma zapisany triumf w WTA Finals, dopiero wraca do gry po urodzeniu dziecka.
Po spotkaniu Switolina nie podała ręki swojej przeciwniczce z Rosji. Podobna sytuacja miała miejsce tydzień temu, gdy obie tenisistki spotkały się w finale w Strasbourgu. - Wyobrażasz sobie chłopaka lub dziewczynę, którzy w tym momencie są na froncie, patrzących na mnie, zachowującą się, jakby nic się nie działo? Reprezentuję mój kraj. Mogę zabrać głos i to robię - stoję całym sercem za wolną Ukrainą. To, co robi rosyjski rząd i rosyjscy żołnierze na terenie mojego kraju jest przerażające. Jesteśmy Ukraińcami i robimy wszystko, by zakończyć wojnę - argumentowała Ukrainka, która niepodanie ręki traktuje jak manifest.
28-latka zwróciła się jednak do innej zawodniczki z kraju, który okupuje jej ojczyznę, Darii Kasatkiny (9. WTA), z którą zmierzy się w następnym meczu. Kasatkina jest jedyną zawodniczką z Rosji w żeńskim tourze, która publicznie i oficjalnie potępiła działania wojenne. - Dziękuję Daszy za zajęcie takiego stanowiska. Tego oczekuję też od innych. To bardzo odważne zachowanie - stwierdziła Elina Switolina.
Obie zawodniczki zmierzą się ze sobą na korcie w niedzielę, a stawką pojedynku będzie ćwierćfinał wielkoszlemowego Roland Garros. Zobaczymy, czy w przypadku Kasatkiny Ukrainka zrobi wyjątek i przybije z nią piątkę po meczu.