Mimo rozegrania tylko trzech setów piątkowy mecz Novaka Djokovicia (3. ATP) w trzeciej rundzie Roland Garros trwał aż ponad 3,5 godziny. Serb przez dwie pierwsze partie pojedynku z Davidovichem Fokiną (34. ATP) musiał odeprzeć intensywny atak przeciwnika, aby wszystko rozstrzygnąć w tiebreaku. Cały mecz była światowa jedynka wygrała 7:6(4), 7:6(5), 6:2. - Ten upał był wyjątkowo trudny z kilku powodów. Po pierwsze poświęcamy trzy godziny na dwa sety. Nie pamiętam, kiedy ostatnio grałem dwa sety w takim czasie - powiedział 36-latek.
W trakcie spotkania Djoković korzystał z pomocy medycznej na korcie, co zaniepokoiło jego fanów, gdyż do Paryża przyjeżdżał nie w pełni dysponowany. Jakiś czas temu zdradził, że ponownie ma problemy z łokciem. Serb został zapytany o to na konferencji prasowej. - Nie mam czasu, aby wymienić wszystkie kontuzje, które mam. Zajęłoby mi to dużo czasu - wyznał 22-krotny mistrz wielkoszlemowy. Ma tyle samo tytułów, co nieobecny we Francji Rafa Nadal.
- Nie chciałbym tu siedzieć i rozmawiać o takich sprawach. Jako sportowiec, takie rzeczy po prostu trzeba zaakceptować. Czasami potrzebujesz pomocy fizjoterapeuty w meczu, tabletki, pomocy bogów i aniołów, cokolwiek. Trzeba po prostu pogodzić się z rzeczywistością. Moje ciało dzisiaj reaguje inaczej niż przed laty i pozostaje tylko dostosować się do tego, co jest - dodał Djoković, który w imprezie wielkoszlemowej debiutował w 2005 roku.
W czwartej rundzie tegorocznej edycji Roland Garros mogło dojść do spotkania 36-latka z Hubertem Hurkaczem, lecz Polak przegrał w pięciu setach z Juanem Pablo Varillasem (94. ATP) 6:3, 3:6, 6:7(3), 6:4, 2:6 i to Peruwiańczyk zmierzy się Novakiem Djokoviciem.