Hurkacz walczył, ale odpadł. Zastanawiająca taktyka Polaka w końcówce meczu

Dominik Senkowski
Hubert Hurkacz przegrał z Juanem Pablo Varillasem 6:3, 3:6, 6:7, 6:4, 2:6 w trzeciej rundzie Roland Garros. Żal zwłaszcza piątego seta, w którym Polak oddał inicjatywę, zapomniał o chodzeniu do siatki, a rywal biegał jak szalony.

Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Takie można było mieć wrażenie po trzecim secie, którego Hubert Hurkacz przegrał w tie-breaku, a na zegarze wybiła trzecia godzina gry. 

Zobacz wideo Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

A zaczęło się tak dobrze

Wcześniej wydawało się, że spotkanie Polaka z Peruwiańczykiem potrwa krócej niż jego dotychczasowe mecze w tegorocznym Roland Garros (ponad cztery i pięć godzin). Pierwszego seta z Juanem Pablo Varillasem Hurkacz wygrał łatwo 6:3 w pół godziny. Na początku drugiego seta prowadził z przełamaniem 2:0. I wtedy wszystko się zacięło.

Nasz tenisista przestał grać cierpliwie, popełniał coraz więcej błędów. Irytował się, co chwilę wzruszał ramionami spoglądając w kierunku trenera. Stracił trzy gemy z rzędu i poprosił o przerwę medyczną. A peruwiańscy kibice szaleli.

W poprzednim spotkaniu z Tallonem Griekspoorem na trybunach dominowali polscy fani. Tym razem siły były wyrównane, a Peruwiańczycy momentami znacznie głośniejsi. Nie wszyscy jednak pozostawali przy tym trzeźwi. Jeden z kibiców był tak pijany, że ochrona musiała go wyprowadzić. Rzadki widok na tenisowych kortach. 

Pięć setów musi być

Po powrocie do gry Hurkacz dalej sprawiał wrażenie zawodnika, któremu coś przeszkadza. W efekcie przegrał seta 3:6. Varillas prezentował się coraz lepiej, do walki napędzali go żywiołowo reagujący kibice. 

W trzeciej partii Hurkacz podniósł poziom swojej gry i o losach seta zadecydował tie-break. W nim Polak podjął kilka złych decyzji i przegrywał zasłużenie 1:2 w setach. Schodząc na przerwę zamachnął się, jakby chciał rzucić rakietą o ziemię. Wygrać mecz mógł ponownie tylko w pięciu setach - tak jak w ostatnich pięciu pojedynkach wielkoszlemowych z rzędu.

W kolejnej partii to Varillas poprosił o przerwę medyczną. Czas ten wykorzystał także Hurkacz, który konsultował się z trenerem, co zmienić na korcie. Rozmawiali przez dobre kilka minut, w trakcie których fizjoterapeuta masował ramię Peruwiańczyk. Nasz zawodnik szybko zyskał przełamanie, które dowiózł do końca. 6:4.

Nie tym razem

Tym razem piąty set nie okazał się szczęśliwy dla Huberta Hurkacza. Można zastanawiać się, czy Polak nie przyjął złej taktyki. W końcówce meczu oddał rywalowi inicjatywę, grał głównie z głębi kortu, nie chodził do siatki. Nie skracał wymian mimo, że wydawało się, iż ma problemy zdrowotne.

Szkoda, bo wcześniej statystyki pokazywały, że miał aż 80 procent skuteczności w grze przy siatce w całym spotkaniu. Za rzadko jednak wykorzystywał ten element gry. W dłuższych wymianach Peruwiańczyk okazał się lepszy. Biegał po korcie jak szalony przez 3 godziny i 45 minut. To on w czwartej rundzie Roland Garros zmierzy się z Novakiem Djokoviciem. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.