Iga Świątek obchodziła w środę 22. urodziny. Dzień później pokonała w drugiej rundzie Roland Garros Claire Liu 6:4, 6:0. Po tym zwycięstwie napisała na kamerze. "Czuję się 22. #Swiftie". To nawiązanie do jej wieku, ale i tytułu piosenki amerykańskiej wokalistki Taylor Swift.
Polka nie raz opowiadała, że jest fanką Amerykanki. Na pomeczowej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał ją o Taylor Swift. - Czy puszczałaś sobie w kółko jej piosenkę "22" w ciągu ostatnich 48 godzin? - brzmiało pytanie. Świątek zaśmiała się: - W moje głowie na pewno.
Dziennikarz przypomniał następnie, że amerykańska wokalistka jest aktualnie w trakcie trasy koncertowej "The Eras Tour". Jej nazwa jest hołdem dla wszystkich dotychczasowych albumów studyjnych Swift. - Które płytę bierzesz dziś za swoją? - zapytał naszą tenisistkę.
Po tym pytaniu zapadła kilkusekundowa cisza. Iga Świątek zaczęła zastanawiać się nad odpowiedzią, przystawiając sobie rękę do głowy. Widać było, że dziennikarz postawił przed nią trudne zadanie. W końcu zabrała głos: - To trudne. Nie mam pojęcia. Szczerze? Czuję wszystkie albumy naraz. Nie, to trudne do stwierdzenia. Nie wiem - mówiła Polka wyraźnie zakłopotana, ale i zafascynowana.
Dopytywana, którą płytę ceni najbardziej w końcu przyznała: Zawsze czułam, iż moim ulubionym albumem jest "Red", więc może ten. Nie brzmiała jednak do końca na przekonaną.
Iga Świątek od dawna uchodzi za tenisistkę, która ma szersze zainteresowania niż sam sport. Swoim fanom przygotowała wyzwanie książkowe, opowiada też o muzyce. Jak przyznała, przed meczem zwykle nie słucha Taylor Swift tylko rocka, ale nie tego ciężkiego.
W polskiej części konferencji prasowej dodała, że stara się nie żyć tylko tenisem. - Śledzę wyniki turnieju jednym okiem. Raczej odcinam się od tenisa. Co za dużo to niezdrowo. Potrzebuję przestrzeni, by nie myśleć o tenisie - powiedziała nasza mistrzyni.