Kilka tygodni temu informowaliśmy o tym, że władze Roland Garros zarządziły specjalne zmiany przed tegoroczną edycją wydarzenia. Wprowadzono m.in. specjalną aplikację dla zawodników do walki z cyberprzemocą, ale również zmieniono godzinę rozpoczęcia sesji wieczornej z 21:00 na 20:30. Mieli na tym skorzystać zarówno kibice, jak i zawodnicy, którzy powinni wcześniej kończyć swoje starcia. Okazuje się, że ten temat nie dotyczy tenisistek, które głośno wyrażają niezadowolenie z obecnej sytuacji.
Wieczorne sesje zostały wprowadzone przez władze Roland Garros w ubiegłym roku. Odbyło się w nich łącznie 10 spotkań, z czego aż w dziewięciu rywalizowali ze sobą mężczyźni. Podobnie jest w tegorocznej edycji, ponieważ po pięciu dniach zmagań, tenisistki nie pojawiły się jeszcze wieczorem na korcie.
Przed rokiem dyrektorka Roland Garros Amelie Mauresmo podsyciła konflikt, ponieważ przekazała, że kobiecy tenis jest mniej atrakcyjny niż męski, dlatego naturalnie spotkania mężczyzn są typowane do rozegrania w sesji wieczornej na korcie centralnym. Później wycofała się z tych słów, natomiast jej wypowiedź pozostawiła spory niesmak wśród zawodniczek.
Finalistka francuskiego turnieju z 2018 roku Sloane Stephens (30. WTA) przekazała swoją optykę na ten temat. "Jestem w radzie zawodników. Odbyliśmy wiele rozmów z władzami na ten temat równouprawnienia. Do tej pory we wszystkich meczach sesji wieczornych grali mężczyźni. Zdecydowanie nie o to nam chodziło i nie o tym rozmawialiśmy" - zakomunikowała cytowana przez Sky Sports.
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
"To ich turniej. Robią, co im się podoba. Jeśli gospodarze tego nie zmienią, to same nie jesteśmy w stanie nic zrobić" - dodała. Iga Świątek (1. WTA) pokonała w czwartek Claire Liu (102. WTA) 6:4, 6:0 i awansowała do III rundy zmagań, w której zmierzy się z Xinyu Wang (80. WTA). Stephens również wygrała w II rundzie French Open, pokonując Warwarę Graczewą (41. WTA) 6:2, 6:1. W kolejnym etapie spotka się na korcie z Julią Putincewą (58. WTA).