Iga Świątek pokonała Claire Liu 6:4, 6:0 i awansowała do trzeciej rundy Roland Garros. To nie był łatwy mecz dla Polki, która w pierwszym secie prowadziła 3:0, by stracić prowadzenie. Dużo problemów sprawiał jej także wiatr, choć przyznała, że i tak było lepiej niż w pierwszej rundzie przeciwko Cristinie Buksie.
- Z każdym kolejnym dniem coraz łatwiej jest mi się przyzwyczaić tutaj do wiatru. Mimo że podczas treningów na bocznych kortach tak nie wieje jak w czasie spotkań turniejowych. Na pewno jest to wymagające i trzeba przygotować się do niektórych piłek - przyznała Świątek. Widać było, że cieszy się, iż coraz lepiej radzi sobie z tutejszym wiatrem.
Polka twierdzi, że z uwagi na wiatr czasem musi reagować inaczej, niż podpowiada jej mózg. - Mózg podpowiada, że piłka wyląduje w innym miejscu, a jednak jest inaczej. Staram się nie koncentrować na tym, tylko obserwować piłkę. Dziś na pewno było łatwiej - mówi liderka rankingu WTA.
Tenisiści w Wielkim Szlemie grają zwykle co drugi dzień. Mają więc czas także na regenerację albo śledzenie rozgrywek. Jak to wygląda u Świątek? - Śledzę wyniki turnieju jednym okiem. Raczej odcinam się od tenisa. Co za dużo to nie zdrowo. Potrzebuje przestrzeni, by nie myśleć o tenisie - powiedziała nasza tenisistka.
Odniosła się także do własnych pojedynków. - Na pewno gdybym mogła, to oglądałbym swoje mecze, pewnie mogłaby to robić częściej. Myślę, że w przyszłych sezonach znajdę na to czas. To pomoże w pracy nad taktyką i pozwoli więcej widzieć na korcie - przyznała.
Iga Świątek została także zapytana, czy więcej jest korzyści z bycia numerem jeden na świecie, czy też obciążeń. Nasza tenisistka chwilę się zastanowiła, po czym przyznała: „Nie jestem w stanie stwierdzić, czego jest więcej. Jak w każdej sytuacji, zdarzają się pozytywy, jak i negatywy, zwłaszcza w dzisiejszym świecie social mediów i ciągłych konferencji prasowych. Jesteśmy cały czas konfrontowani z czymkolwiek, co się nie wydarzy w naszym życiu".
Następnie dodała: "Ma się poczucie, że dużo osób obserwuje, analizuje moją grę, próbuje bardziej ją poznać. Ale dużo jest też pozytywów (uśmiech). Przede wszystkim mam poczucie spełnienia, jestem w miejscu, do którego dążyłam przez całe życie. Oswoiłam się z funkcjonowaniem jako liderka rankingu, co nie znaczy, że teraz już będzie łatwo".
W sobotę rywalką Igi Świątek w trzeciej rundzie w Paryżu będzie Xinyu Wang. Polka z Chinką są z tego samego rocznika 2001. - Znam moją następną przeciwniczkę. Grałyśmy w juniorach - chociażby w półfinale juniorskiego Wimbledonu. To był wymagający mecz, liczyła się każda piłka - mówiła Iga Świątek.
W Londynie Świątek wygrała z Wang 7:5, 7:6. - Teraz też nie będzie to łatwe spotkanie. Wiem, że ma w sobie dużo mocy, jest dość wszechstronna. Ważna będzie taktyka. Muszę się na pewno poduczyć, jak gra teraz - zakończyła nasza tenisistka.