"Iga Świątek jak Serena i Clijsters". McEnroe mówi, że Polka może jeszcze zyskać

Łukasz Jachimiak
- Nie sądzę, że Iga Świątek szczególnie się stresuje. Myślę, że ona to wygra - mówi legendarny John McEnroe. W czwartek w drugiej rundzie Roland Garros najlepsza tenisistka świata zagra z Amerykanką Claire Liu. Mecz nie wcześniej niż o godzinie 13.45, relacja na żywo na Sport.pl, transmisja w Eurosporcie.

Po pokonaniu 70. w rankingu WTA Cristiny Bucsy 6:4, 6:0 Iga Świątek jest murowaną faworytką kolejnego meczu na Roland Garros 2023.

Zobacz wideo Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

Trudno spodziewać się, że dwukrotnej mistrzyni French Open kłopoty sprawi 102. w rankingu Claire Liu. Eksperci nie emocjonują się najbliższym występem Igi, tylko tym czy za kilka dni znów okaże się najlepszą tenisistką na paryskich kortach ziemnych.

Iga, Serena i Clijsters - tak to widzi McEnroe

- Na początku swojego pierwszego meczu wydawała się trochę nieobecna, ale nie sądzę, że Iga Świątek szczególnie się stresuje - mówi dla Sport.pl John McEnroe, zwycięzca siedmiu turniejów wielkoszlemowych i były numer jeden rankingu ATP.

Ekspert Eurosportu zwraca uwagę na być może istotny szczegół w możliwych konfrontacjach Igi z Jeleną Rybakiną i Aryną Sabalenką w trakcie trwającego French Open. Wszyscy spragnieni wielkich rywalizacji w damskim tenisie liczą, że Polka, Kazaszka i Białorusinka dotrą do półfinałów. Jeśli tak będzie, to o finał Świątek powalczy z Rybakiną, a z Sabalenką może się spotkać dopiero o tytuł.

- Świątek jest jedną z najlepiej poruszających się tenisistek, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Stawiam ją obok Sereny Williams i Kim Clijsters. Ale jeszcze lepiej dla Igi byłoby, gdyby w Paryżu nie było tak sucho jak teraz. Dla niej korzystniej byłoby, gdyby warunki były trochę cięższe - mówi McEnroe.

W niższej temperaturze i wtedy gdy korty są wilgotne, gra na mączce staje się wolniejsza. Przez kilka lat kariery Igi Świątek nauczyliśmy się, że zwłaszcza w takich warunkach ona nie ma sobie równych. Tak było choćby w 2020 roku, gdy Polka sensacyjnie wygrała Roland Garros po raz pierwszy. Wówczas przez pandemię turniej grano na przełomie września i października, a nie w maju i czerwcu.

"Iga czuje mniejszą presję dzięki temu, że są Sabalenka i Rybakina"

W trudnych warunkach atmosferycznych Świątek bardzo dobrze radziła sobie również kilkanaście dni temu w Rzymie, mimo że odpadła w ćwierćfinale z Rybakiną (doznała kontuzji uda i zrezygnowała z gry przy stanie 6:2, 6:7, 2:2).

- Dla mnie Iga wygląda chyba lepiej niż kiedykolwiek. W Rzymie skreczowała w ćwierćfinale z Rybakiną, ale zanim do tego doszło, grała prawie perfekcyjnie. A jeszcze wcześniej był ten jej niesamowity finał z Sabalenką w Madrycie - mówi Laura Robson.

Brytyjka, która w rankingu WTA doszła do 27. miejsca, teraz obserwuje Świątek jak ekspertka Eurosportu. I ma ciekawą teorię na temat rywalizacji Polki z Sabalenką i Rybakiną.

- Myślę, że w tym roku Iga czuje mniejszą presję właśnie dzięki temu, że są Sabalenka i Rybakina. Już nie jedziemy na turniej z myślą tylko o Idze, już nie mówimy automatycznie, że ona wygra - zauważa Robson. A przy tym zaznacza, że dla niej to Iga jest główną faworytką. - Jest taką perfekcjonistką, że cały czas się poprawia - podkreśla Robson.

Navratilova - Evert, Graf - Seles, a teraz wielka trójka?

Za faworytkę Igę niezmiennie uważa też Tim Henman. - W pierwszej rundzie wykazała się dużym opanowaniem. Nie wyglądała na zdenerwowaną, gdy nie szło jej w pierwszym secie. Wtedy jej przeciwniczka grała agresywnie i nie dawała Idze okazji do dyktowania warunków, ale pod koniec Iga i tak wrzuciła wyższy bieg i odjechała - analizuje były numer cztery rankingu ATP.

Henman nie myśli o najbliższym meczu Świątek, tylko wybiega już do jej ewentualnych spotkań z Rybakiną i Sabalenką. - Możemy popatrzeć w historię tenisa i przypomnieć sobie tak wielkie rywalizacje jak Navratilova - Evert czy Graf - Seles. Czegoś takiego nam brakuje, a Świątek, Sabalenka i Rybakina właśnie dominują i mam nadzieję, że przetrwają do końca i zobaczymy, jak walczą między sobą o tytuł - podsumowuje Brytyjczyk.

Więcej o:
Copyright © Agora SA