Mikael Ymer to jeden z najbardziej utalentowanych tenisistów ze Szwecji. 24-letni zawodnik zajmuje obecnie 56. miejsce w rankingu ATP i walczy w największych turniejach na całym świecie. Przed startem Rolanda Garrosa dane mu było spróbować swoich sił w Lyonie, gdzie jednak został zdyskwalifikowany w drugiej rundzie.
W drugiej rundzie turnieju we francuskim mieście Ymer spotkał się reprezentantem gospodarzy Arturem Filsem. W jednym z decydujących gemów pierwszego seta Szwed był przekonany, że piłka uderzona przez jego rywala wyszła poza kort, lecz arbiter spotkania Rogerio Santos przyznał punkt Francuzowi. 24-latek poprosił więc rozjemcę, by ten dokładnie sprawdził ślad po piłce, który według Ymera był widoczny daleko za linią boczną.
Arbiter nie zdecydował się jednak zejść ze stołka, co rozwścieczyło zawodnika. Ten po chwili podszedł do wieżyczki i kilkukrotnie uderzył w nią rakietą, wybijając w niej dziurę. Przez to Szwed został natychmiastowo zdyskwalifikowany, a wychodząc ze stadionu publiczność głośno go wybuczała.
Według informacji portalu aftonbladet.se w ostatnich dniach zachowaniem zawodnika zajęła się federacja ATP. Jej decyzja mogła być tylko jedna, Szwed został ukarany grzywną, która dla zawodnika na jego poziomie może być całkiem dotkliwa.
Wyliczenia szwedzkich dziennikarzy szacują, że zawodnik pierwszej setki światowego rankingu nie tylko stracił nagrodę pieniężną w wysokości niecałych 10 tysięcy euro, ale także będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości 27,5 tysiąca euro. W sumie daje to niemal 40 tysięcy euro, czyli ponad połowę nagrody za udział w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa. To z kolei oznacza, że Szwed po porażce w Paryżu z Lorenzo Musettim weźmie do domu około 30 tysięcy euro.
Nie jest to jednak koniec. Rzecznik prasowy ATP Simon Higson w odpowiedzi na pytania szwedzkich dziennikarzy przyznał, że Ymera mogą czekać jeszcze dodatkowe kary. To jednak zależy od decyzji Komisji ds. kar, która w najbliższym czasie zajmie się zachowaniem utalentowanego zawodnika.