Nie milkną echa finałowego spotkania turnieju WTA 1000 w Rzymie. Pojedynek między Jeleną Rybakiną a Anheliną Kalininą rozpoczął się w sobotę o godzinie 23 po dwóch półfinałach męskich rozgrywek. I to mimo, że dzień wcześniej obie tenisistki do późna rozgrywały mecze półfinałowe.
Wielu uważa, że tak prestiżowa impreza zasługuje na lepszą organizację. Dziennikarz Quentin Moynet z "L’Equipe" informował, że organizatorzy rozważali przeniesie meczu na niedzielę, ale Rybakina i Kalinina miały poprosić o rozegranie spotkania w sobotni wieczór.
Na konferencji po finale Anhelina Kalinina została zapytana, czy władze turnieju zapytały finalistki o możliwość rozegrania meczu w niedzielę. Ukrainka twierdzi, że nie było takich rozmów. - Powiedzieli nam, że nie ma innej opcji, bo w niedzielę terminarz spotkań jest już pełny. Nie mogli nas przenieść na jutro - stwierdziła.
Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. W niedzielę na kortach Foro Italico zostaną rozegrane tylko dwa mecze. Od 13:00 trwa finał debla mężczyzn. Trzy godziny później ma się rozpocząć finał singla męskiej drabinki. - Organizatorzy wyraźnie traktowali w tym roku tenisistki po macoszemu - napisał Adam Romer z "Tenisklub".
Żal tym bardziej, że w ostatnich dniach w Rzymie codziennie padał deszcz, a jak informuje przebywający na miejscu Żelisław Żyżyński z Canal Plus: "Mamy pierwszy naprawdę ładny słoneczny dzień. Ale nie, tenisistki usłyszały, że terminarz jest napakowany…".
W sobotę rozegrano także finał debla pań na bocznym korcie. Australijka Storm Hunter i Belgijka Elise Mertens pokonały amerykańską parę Coco Gauff - Jessica Pegula. Deblistki także grały późno, ale można to zrozumieć, bo Mertens jest zgłoszona do turnieju w Strasbourgu, który rusza już w poniedziałek. Kalinina i Rybakina nadchodzący tydzień poprzedzający Roland Garros mają wolny, nie planowały żadnych startów.
Na konferencji podsumowującej turniej organizatorzy Italian Open zdali sobie chyba sprawę z porażki organizacyjnej imprezy. Poinformowali, że rozpoczynają budowę dachu nad kortem centralnym Foro Italico. Inwestycja ma być oddana do użytku za trzy lata. Do tego czasu trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych edycjach pogoda dla zawodników będzie bardziej łaskawa.
Wszystkiego nie można jednak tłumaczyć warunkami atmosferycznymi. Tym bardziej, że to kolejny turniej kobiecy z serii WTA 1000, w którym organizacja pozostawia wiele do życzenia. Podobnie było niedawno w Madrycie, gdzie zawodniczki również do późna musiały rywalizować na kortach, na co zwracała uwagę m.in. Iga Świątek.
- Dwa turnieje w Madrycie i Rzymie były fiaskiem kobiecego tenisa. Nie szukajmy wymówek, jest wiele przyczyn tych niepowodzeń. Jakie wnioski? - pyta była tenisistka Pam Shiver, liderka rankingu w deblu i mistrzyni wielkoszlemowa.
Amerykanka nawiązuje do federacji WTA, która odpowiada za zarządzanie rozgrywkami kobiecego tenisa. Działacze muszą poprawić organizację turniejów, jeśli chcą rzeczywiście gonić ATP. Słychać takie zapowiedzi, ale gdy przychodzi do rozgrywania zawodów w Madrycie czy Rzymie trudno w to uwierzyć. Tym bardziej, że obie imprezy trwały dwa tygodnie, a mimo to zawodniczki musiały rywalizować po nocach w kiepskich warunkach.