Dramat Igi Świątek. Zrezygnowała. Nocny koszmar w Rzymie

Iga Świątek nie wygra trzeci raz z rzędu turnieju WTA 1000 w Rzymie. W ćwierćfinale prowadziła z Jeleną Rybakiną 6:2, 4:2, ale przegrała tie-breaka, a potem z powodu kontuzji uda skreczowała w trzecim secie przy stanie 6:2, 6:7 (3:7), 2:2.

Iga Świątek (1. WTA) wydawała się mieć wszystko pod kontrolą w meczu, który rozpoczął się dopiero po godz. 22, a nie jak pierwotnie planowano o 20.30. Najlepsza tenisistka świata prowadziła już bowiem z Jeleną Rybakiną (6. WTA) 6:2, 4:2. Kazaszka potrafiła się jednak odrodzić i o losach drugiego seta zadecydował tie-break. W nim od stanu 3:3 Polka przegrała cztery akcje z rzędu. Po jednej z nich doznała urazu. Potem poprosiła o przerwę medyczną i ze łzami w oczach zeszła z kortu. Wróciła na niego z zabandażowanym udem.

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Cztery pierwsze gemy na przewagi

Wróćmy jednak do początku. Jedno jeszcze przed meczem było pewne - już po pierwszym secie musiało nastąpić jakieś przełamanie. Iga Świątek miała bowiem serię aż jedenastu meczów z rzędu w Rzymie, w których nie straciła nawet seta. Z drugiej strony Polka w trzech ostatnich starciach z Jeleną Rybakiną nie wygrała seta. Przegrała po 0:2 w ubiegłym roku w Światowej Lidze Tenisa w Dubaju, a w tym roku w Australian Open oraz Indian Wells.

Początek meczu był niesamowicie wyrównany. Najlepiej świadczy o tym fakt, że wszystkie pierwsze cztery gemy były rozgrywane na przewagi. Wszystkie jednak wygrała Iga Świątek. - Imponuje niesamowita konsekwencja taktyczna i pewność uderzeń Igi oraz jej przewidywanie każdego kolejnego uderzenia. Jest doskonale przygotowana taktycznie. Nie ma żadnego strachu w jej grze - chwaliła ją Joanna Sakowicz-Kostecka, komentująca mecz w Canal+Sport.

Po chwili Polka prowadziła już 5:1, czyli zdobyła w secie więcej gemów niż w trzech poprzednich spotkaniach (wtedy maksymalnie wywalczyła cztery). Chwilę później Polka wygrała 25 z rzędu seta w Rzymie! Trwał on trzy kwadranse.

Świątek miała w pierwszym secie więcej winnerów (11-10) a przede wszystkim aż o trzy razy mniej niewymuszonych błędów (5-15). Ani razu nie straciła swojego podania i nie musiała bronić żadnego break pointa. Polka wygrała też więcej punktów zarówno po pierwszym (76-69) i drugim podaniu (50-35 proc.).

Drugą partię Świątek rozpoczęła w imponującym stylu. Najpierw bez straty punktu przełamała Kazaszkę. Chwilę później wygrała swoje podanie do 15, m.in. zwyciężając w zdecydowanie najpiękniejszej akcji meczu, którą skończyła efektownym winnerem z forhendu.

Rybakina wykorzystała pierwszą szansę na przełamanie i wróciła do gry

Na początku czwartego gema Rybakina po nieudanym zagraniu, zdenerwowała się i po raz pierwszy w meczu lekko uderzyła rakietą w kort. To jej pomogło, bo po chwili wygrała trzy akcje z rzędu i swoje podanie. Mało tego, w ósmym gemie po raz pierwszy w meczu miała szansę na przełamanie. Już pierwszą wykorzystała po błędzie z forhendu Świątek i był remis 4:4.

Polka mogła odpowiedzieć jednak w najlepszy możliwy sposób. Kapitalnie zagrała returnem z bekhendu wzdłuż linii i miała dwie szanse na przełamanie. Oba Kazaszka obroniła jednak bardzo dobrymi serwisami, a potem wygrała gema na przewagi. W jedenastym gemie Rybakina przy swoim podaniu prowadziła 40:0, ale przegrała cztery akcje z rzędu. Potrafiła jednak obronić break-pointa po skutecznym woleju przy siatce.

Chwilę później doszło do tie-breaka, o którym napisaliśmy już wyżej. W tym roku dotychczas Rybakina w takich rozstrzygnięciach miała świetny bilans: 8 zwycięstw i tylko jedna porażka (Polka: 2-1) i swoją świetną serię podtrzymała. W tej partii Rybakina miała więcej winnerów (16:14) i mniej niewymuszonych błędów (9-13). Trzeciego seta Kazaszka chciała grać jak najszybciej, dopytywała nawet panią arbiter, jak długo Polka może być w szatni na przerwie medycznej.

Kontuzja zmusiła do kreczu Świątek. Pierwszego od prawie pięciu lat

Świątek wróciła na kort, zagrała cztery gemy. Po ostatniej piłce czwartego gema postanowiła jednak poddać mecz z powodu kontuzji uda. Dla polskiej tenisistki to pierwszy krecz od 2018 roku. Wtedy musiała poddać mecz z Joanną Zawadzką na turnieju w Warszawie przy stanie 6:7, 1:3.

- To pierwszy krecz Igi Świątek od sierpnia 2018 roku. Patrząc na to, jakie są warunki pogodowe w Rzymie, to kontynuowanie walki w tym meczu i ewentualny awans do kolejnych rund mógłby tylko pogorszyć stan zdrowia. Decyzja rozsądna nie tylko w kontekście Rolanda Garrosa, ale też reszty sezonu - napisał na Twitterze Dawid Żbik, komentator Eurosportu.

Jelena Rybakina w półfinale zmierzy się z Jeleną Ostapenko (Łotwa, 20. WTA), która w ćwierćfinale pokonała Hiszpankę Paulę Badosę (35. WTA) 6:2, 4:6, 6:3. W drugim półfinale Rosjanka Weronika Kudiermietowa (12. WTA) zmierzy się z Ukrainką Anheliną Kalininą (47. WTA).

Ćwierćfinał WTA 1000 w Rzymie: Iga Świątek - Jelena Rybakina 6:2, 6:7 (3:7), 2:2 i krecz Świątek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.