Magda Linette nie jest trampoliną. Nastolatka z Czech wygrywała z Jabeur i Azarenką, ale Polka ją złamała

Osiemnastolatka z Czech, która wygrywała już m.in. z Ons Jabeur i Wiktorią Azarenką, z całych sił atakowała Magdę Linette w drugiej rundzie turnieju w Rzymie. Nasza druga najlepsza tenisistka napór przetrwała po mistrzowsku - pierwszego seta wygrała po tie-breaku, a w drugim secie jeszcze mocniej pokazała, że nie zamierza być trampoliną, z której mogłyby się wybijać największe młode talenty damskiego tenisa.

Magda Linette to numer 19 rankingu WTA, która w turnieju WTA 1000 w Rzymie jest rozstawiona z numerem 17. W pierwszej rundzie Polka miała wolny los, a w drugiej zagrała z Lindą Noskovą, 18-latką, która już jest 54. tenisistką świata.

Zobacz wideo Traktowanie sędziów? Listkiewicz nie kryje oburzenia

Czeszka ma w tym roku dobry bilans - przed meczem z Magdą wygrała 14 z 21 meczów. Pokonała m.in. Darię Kasatkinę, Wiktorię Azarenkę (po trzygodzinnej batalii z dwoma tie-breakami) i Ons Jabeur na początku sezonu w Adelajdzie, gdzie doszła od finału - przegranego po prawie dwóch godzinach walki z Aryną Sabalenką 3:6, 6:7. Później w Lyonie Noskova pokonała m.in. byłą liderkę rankingu WTA Garbine Muguruzę. A dwa dni temu w Rzymie wygrała z kolejną wyżej notowaną rywalką - 33. na świecie Shelby Rogers.

Trenowana przez Piotra Sierzputowskiego (były trener Igi Świątek, pod wodzą którego Iga wygrała m.in. turniej w Rzymie dwa lata temu, a w 2020 - Roland Garros) Amerykanka prowadziła z Noskovą w trzecim decydującym secie już 4:1, a wtedy Czeszka wygrała pięć kolejnych gemów i cały mecz.

Linette krzyknęła "Trzymaj!" i trzymała

Linette od początku spotkania z Noskovą była bardzo czujna, niezmiennie skoncentrowana i ofensywna. Doświadczona Polka po prostu postanowiła zagrać z o kilkanaście lat młodszą rywalką na swoich warunkach. I zagrała.

Sprytny dropszot, a zaraz po nim kapitalne minięcie Czeszki będącej przy siatce dały Magdzie dwa breakpointy już w trzecim gemie. Pierwszego Noskova obroniła świetnym forhendem wzdłuż linii, ale przy wyniku 30:40 była bezradna wobec jeszcze lepszego forhendu Linette zagranego po przekątnej.

Po przełamaniu na 2:1 Polka pewnie wygrała swojego gema serwisowego i zdawała się w pełni kontrolować sytuację. Niestety, kilka minut później do zera przegrała swoje podanie i zamiast 5:3 mieliśmy wynik 4:4. Czeszka szybko odpowiedziała świetną grą na dobrą grę Polki. Nie wstrzymywała ręki, imponowała zwłaszcza forhendami. Ale grająca z na pewno trochę ciążącą rolą faworytki Polka też robiła swoje. Wyrównując na 5:5 aż krzyknęła do siebie "Trzymaj!". I trzymała. W tie-breaku zaimponowała siłą spokoju i doświadczenia - od stanu 2:4 wygrała pięć kolejnych punktów, dzięki czemu wygrała też pierwszą partię 7:6.

Na Linette czyhają pułapki. Ale teraz nie dała się złapać

Oglądając ten mecz na szczęście zupełnie nie miało się takiego wrażenia, jakie miało się niecałe dwa tygodnie temu, gdy Linette grała z innym supertalentem. W trzeciej rundzie turnieju w Madrycie 16-letnia Mirra Andrejewa pokonała Polkę 6:3, 6:3. I choć we wcześniejszych rundach z Rosjanką przegrały inne już uznane tenisistki - Leylah Fernandez i Beatriz Haddad Maia - to gładka porażka Magdy w niespełna półtorej godziny z dopiero 194. zawodniczką rankingu WTA była dla nas przykrą niespodzianką. A przede wszystkim dla niej.

- Najtrudniej po Australian Open jest mi z tym, że za spektakularną porażkę jest teraz uznawany taki przegrany przeze mnie mecz, o którym wcześniej na pewno nikt by nie powiedział, że to spektakularna porażka. A wyraźnie czuję, że dziewczyny podchodzą do mnie inaczej - te najlepsze są maksymalnie skoncentrowane, bo wiedzą, że muszą na mnie uważać, a te z gorszym rankingiem nie mają nic do stracenia i grają przeciw mnie na luzie - mówiła Magda w rozmowie ze Sport.pl dosłownie kilka dni przed meczem z Andrejewą.

Linette tłumaczyła nam wtedy, że po półfinale Australian Open - a więc po swoim życiowym sukcesie - wpadła w pułapkę oczekiwań. I naszych, i swoich własnych.

Jeszcze inną pułapką są oczekiwania jej rywalek. Jest tak, jak Magda mówiła - przeciwniczki z gorszym od niej rankingiem grają przeciw niej na luzie i ryzykują, bo faktycznie nie mają nic do stracenia. Natomiast wygrywając zyskują uznanie, bo pokonać niedawną rewelację turnieju wielkoszlemowego to jest coś.

Na mączce Linette też potrafi

W Madrycie Linette stała się więc trampoliną, z której wybiła się 16-letnia Rosjanka Andrejewa. Ale w Rzymie Linette trampoliną zdecydowanie nie została. Noskova naprawdę spróbowała swojej szansy, zagrała dobry mecz. Ale Linette zagrała mecz jeszcze lepszy. Po wygraniu pierwszej partii 7:6 drugą zaczęła od prowadzenia 3:0. I tym razem już nie oddała kontroli nawet na chwilę. Po zwycięstwie 7:6, 6:1 Linette jest w trzeciej rundzie ostatniego turnieju przed wielkoszlemowym Roland Garros (zagra w niej z 15. w rankingu WTA Haddad Maią albo z zajmującą 152. miejsce Eleną Gabrielą Ruse).

Paryski turniej wielkoszlemowy nie jest ulubioną imprezą Magdy, ale i tam ona potrafiła już wygrać z Jabeur, gdy ta miała być główną rywalką Igi Świątek czy z Barty, kiedy ta była liderką rankingu.

Niedawno Linette mówiła nam, że czuje rosnącą formę i wierzy, że we French Open będzie ją stać na tak dobry występ, jaki miała w Australian Open. Uwierzyć w to będzie tym łatwiej, im więcej tak dobrych meczów jak z Noskovą Magda rozegra w ramach ostatnich przygotowań w Rzymie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.