Iga Świątek (1. WTA) broni tytułu wywalczonego przed rokiem w WTA 500 w Stuttgarcie. Polka rozegrała już dwa spotkania - oba zwycięskie. Najpierw bez problemów pokonała Qinwen Zheng (25. WTA) 6:1, 6:4. O wiele większe wyzwanie czekało ją w ćwierćfinale turnieju, gdzie dopiero po trzysetowym boju triumfowała z Karoliną Pliskovą (17. WTA) 4:6, 6:1, 6:2 i awansowała do półfinału. W nim zmierzy się z Ons Jabeur (4. WTA).
Spotkanie Świątek z Tunezyjką będzie już szóstym starciem obu tenisistek na zawodowych kortach. Lepszym bilansem może pochwalić się liderka rankingu WTA, która triumfowała trzykrotnie. Po raz ostatni zawodniczki mierzyły się w finale US Open - wówczas też górą była Polka 6:2, 7:6.
Teraz Jabeur wykazuje aspiracje do rewanżu za ostatnią porażkę. Tunezyjka ostrzegła Świątek, że postawi jej trudne warunki i postara się ją zatrzymać. Wymieniła nawet aspekty, które mogą zadziałać na jej korzyść w sobotę.
- Myślę, że szansą dla mnie jest to, że Iga gra na tym samym poziomie co rok temu. Dlatego też skupię się na tym, jak rywalizowałam z nią na Wimbledonie. Wiem, że muszę zaprezentować się lepiej, bo rywalka nie wybacza błędów i się nie poddaje. Kluczem będzie bycie nieprzewidywalnym. Ona nie może zorientować się, jakie zagrania planuję wykonać. Tym utrudnię jej grę - zadeklarowała Jabeur, cytowana przez oficjalną stronę WTA.
O tym, że sobotni mecz będzie zacięty, jest przekonana również Świątek. - Mecze z Ons są zawsze na granicy, więc każdy punkt ma znaczenie. Mam tylko nadzieję, że to będzie fajne starcie, bo jestem bardzo szczęśliwa, że wróciłam na korty i mogę po prostu grać przed publicznością i czuć te emocje. Mimo że moja przerwa nie była zbyt długa, to naprawdę za tym tęskniłam - podkreśliła Świątek.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl
Mecz Polki z Tunezyjką odbędzie się w sobotę 22 kwietnia, nie wcześniej niż przed godziną 16:00. Jeśli liderce rankingu WTA uda się awansować do finału, wówczas może dojść do powtórki z poprzedniego sezonu. Wtedy Świątek o tytuł walczyła z Aryną Sabalenką (2. WTA). W tym roku Białorusinka zameldowała się już w półfinale, w którym zawalczy z Anastasiją Potapową (24. WTA).
Ewentualne zwycięstwo Polki w finale pozwoli jej utrzymać przewagę w rankingu WTA i zasilić konto bankowe. Za sam awans do półfinału zarobiła już ponad 181 tysiące złotych, a w przypadku obrony tytułu może tę sumę jeszcze potroić.