Międzynarodowy Komitet Olimpijski pod koniec marca podjął szokującą decyzję na temat startów Rosjan i Białorusinów w międzynarodowej rywalizacji. Federacja zaaprobowała powrót zawodników z obu krajów do startów, powołując się na prawa człowieka, co wywołało spore oburzenie w świecie sportu. Jedną z osób, która otwarcie skrytykowała ten krok, jest Iga Świątek (1. WTA).
Polska tenisistka od początku wojny w Ukrainie wyraża brak poparcia dla działań wojennych w kraju naszych sąsiadów. Równie chętnie odnosi się do rywalizacji z przedstawicielami agresora. Podczas pomeczowej konferencji prasowej, po zwycięstwie w II rundzie turnieju WTA 500 w Stuttgarcie, Świątek została zapytana o komentarz w sprawie decyzji MKOl-u.
- Prawa człowieka są ważne, ale mam poczucie, że istnieją wartości, które trzeba traktować z szacunkiem, a wojna nie jest czymś, czego chcemy na świecie. Od początku otwarcie wyrażałam się w tej kwestii. To może zdezorientować, ponieważ na Ukrainie nic się nie zmieniło, miasta wciąż są atakowane, a wielu ukraińskich sportowców walczy na wojnie, niejednokrotnie tracąc przy tym życie - stwierdziła.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- To łamie serce. Mam tylko nadzieję, że bez względu na podejmowane decyzje, sport będzie w stanie łączyć, a nie dzielić ludzi. Dochodzi jednak do napięć, więc może być to ryzykowne i trudne do wykonania. Ja, jako pojedyncza zawodniczka, nie mam pełnego wpływu na to, co się dzieje. Musimy więc rywalizować i dawać z siebie wszystko bez względu na okoliczności - dodała liderka rankingu WTA.
Świątek w czwartek zagrała po raz pierwszy po przerwie spowodowanej kontuzją. W meczu II rundy turnieju w Stuttgarcie pokonała 6:1, 6:4 Chinkę Qinwen Zheng (25. WTA) i awansowała do ćwierćfinału. O miejsce w najlepszej "czwórce" zmierzy się z Czeszką Karoliną Pliskovą (17. WTA). Spotkanie to odbędzie się w piątek 21 kwietnia.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!