Od kilku tygodni Ons Jabeur (4. WTA) znajdowała się w kryzysie. Ubiegłoroczna finalistka US Open, gdzie musiała uznać wyższość Igi Świątek (1. WTA), nie mogła znaleźć sposobu, aby ponownie wejść na zwycięską ścieżkę. Najpierw odpadła w drugiej rundzie Australian Open. Następnie przez dwa miesiące była wykluczona z rywalizacji z powodu kontuzji. Kiedy wróciła do gry, błyskawicznie została zweryfikowana w turniejach Indian Wells oraz Miami Open.
Od początku turnieju w Charleston Jabeur wyglądała na niezwykle zmotywowaną. W pierwszym meczu bez większych kłopotów odprawiła Łesię Curenko (72. WTA) 6:3, 6:3. Dwa kolejne spotkania, w których wyeliminowała Caroline Dolehide (152. WTA) oraz Annę Kalinskaję (62. WTA) również przebiegły po jej myśli. I kiedy w półfinale pokonała Darię Kasatkinę (8. WTA) 7:5, 7:5, wiadome było, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wygrać całą rywalizację.
Tak też się stało. Mimo że Tunezyjka nie była faworytką, wygrała w finale z Belindą Bencic (11. WTA) 7:6 (6), 6:4 i dopisała czwarty zwycięski turniej w karierze. Wcześniej udało jej się to dwukrotnie w ubiegłym roku (Madryt, Berlin) oraz raz w 2021 roku (Birmingham).
Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Dzięki zwycięstwu w turnieju w Charleston Jabeur awansowała z piątej na czwartą lokatę w rankingu WTA. Na kort powinna powrócić w przyszłym tygodniu, kiedy zostanie rozegrany turniej WTA 500 w Stuttgarcie. Tytułu będzie tam bronić oczywiście Iga Świątek. W dniach 25 kwietnia-6 maja zaplanowano rywalizację w Madrycie, gdzie o obronę tytułu powalczy Jabeur.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!