Otwarcie wypowiedziała się o Rosjanach. I od razu odezwali się fani Putina. "Krytykują ją"

Dominik Senkowski
Petra Kvitova bohaterką ostatnich dni w świecie tenisa. Nie dość, że wygrała prestiżowy turniej w Miami, a w finale pokonała Jelenę Rybakinę, to w wieku 33 lat wróciła do top 10 rankingu WTA, a na Florydzie jako pierwsza spośród tenisistów tak otwarcie skrytykowała Wimbledon za dopuszczenie Rosjan do rywalizacji. Czescy dziennikarze opowiadają Sport.pl, jak kibice w ich kraju oceniają postawę Kvitovej.

Petra Kvitova dokonała sporej niespodzianki, wygrywając w sobotę prestiżowy turniej WTA 1000 w Miami. W finale zatrzymała Jelenę Rybakinę, która triumfowała niedawno w imprezie w Indian Wells i należy, obok Aryny Sabalenki i Igi Świątek, do grona najlepszych zawodniczek ostatnich miesięcy. Na Florydzie swoich kolejnych "pięć minut" chwały doczekała się jednak 33-letnia Kvitova.

Zobacz wideo Historyczny moment dla polskiego tenisa. "Trudno to będzie powtórzyć"

Sukcesy mimo kłopotów zdrowotnych

W nagrodę Czeszka wróciła w poniedziałek do top 10 rankingu WTA. - Znam Petrę od dawna, w trakcie kariery często borykała się z problemami zdrowotnymi, nie mogła normalnie trenować. W zeszłym roku walczyła przez pół roku z urazami. Miała też problemy z oddychaniem w USA z powodu astmy - mówi Sport.pl Jaroslav Plasil, dziennikarz Czech Radio. 

Największy dramat Kvitova przeżyła jednak poza kortem. W grudniu 2016 r. została zaatakowana we własnym domu w Prościejowem przez włamywacza. Poważnie ranna w lewą dłoń musiała poddać się pilnej operacji, zawieszając karierę na kilka miesięcy. Lekarze przyznali później, że tenisistka była bliska utraty dłoni. - Petra jest typem sportsmenki, której nigdy nie należy lekceważyć. Udowodniła, że potrafi czynić cuda. Wkrótce po powrocie dobyła tytuł w rozgrywkach WTA (w czerwcu 2017 r. w Birmingham - red.), a dawano jej pięć procent szans na powrót do gry w tenisa - wspomina Karel Knap z portalu idnes.cz.

"Potrafi odnaleźć się na największych scenach"

Czeszka przez sześć lat z rzędu należała do czołowej "10" rankingu WTA. Dwukrotnie sięgała w singlu po tytuł na Wimbledonie (2011, 2014), była nawet drugą rakietą świata (2011). Po ataku włamywacza wygrała aż 11 turniejów WTA, a cztery lata temu doszła do finału Australian Open. Triumfując w Miami, zdobyła 30. tytuł w karierze. Zaczynała w czasach Agnieszki Radwańskiej, dziś rywalizuje na kortach z Igą Świątek.

W Miami drugi raz w tym sezonie pokonała Rybakinę. Wcześniej dokonała tego na początku roku w Adelajdzie, na kilka dni przed startem wielkoszlemowego Australian Open. Już dwukrotnie była też lepsza w tym roku od trzeciej na świecie Amerykanki Jessiki Peguli: w styczniu podczas reprezentacyjnych rozgrywek United Cup, a także dwa tygodnie temu w Indian Wells. Na Petrę Kvitovą nadal trzeba uważać. - Jest zdrowa w przeciwieństwie do zeszłego roku. A gdy jest zdrowa i pewna siebie, może pokonać każdego - przyznaje Plasil.

W Miami pokonała m.in. Warwarę Graczową, Donnę Vekić i Soranę Cirsteę, która wcześniej wyrzuciła z turnieju Arynę Sabalenkę. - Petra w niektórych meczach na Florydzie wcale nie pokazała się z najlepszej strony, ale zaprezentowała ogromną wolę walki. Jest zawodniczką, która potrafi odnaleźć się na największych scenach. Zawsze to miała - tłumaczy Plasil.

- Wydaje się, że znów jest spokojna i skoncentrowana, skupiona na grze. Mimo że prawie w ogóle nie trenuje, odnalazła swój rytm - tak widzi to Knap. Czeszka stara się mądrze zarządzać swoim organizmem. W wywiadach powtarza, że nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery. Po takim sukcesie w Miami ta wizja wydaje się jeszcze bardziej oddalać.

Czesi podziwiają, propagandziści Putina krytykują

Jaki stosunek do Kvitovej mają czescy fani? - Jest bardzo popularna w naszym kraju, nie tylko wśród kibiców tenisa. Właściwie wszyscy życzą jej samych sukcesów - mówi Plasil. Prawie wszyscy, bo ostatnio naraziła się swoją wypowiedzią o rosyjskich i białoruskich tenisistach

W Miami zapytana o decyzję organizatorów Wimbledonu, którzy dopuszczą Rosjan i Białorusinów do tegorocznej edycji turnieju pod pewnym warunkami, odpowiedziała: - Po pierwsze, na pewno zawsze będę przeciwna wojnie. Bardziej martwię się o Ukraińców i zawodników. Rozumiem to, że Wimbledon miał ciężki okres w zeszłym roku, gdy nie przyznano punktów zawodnikom z powodu wykluczenia Rosjan. Myślę jednak, że nadal nie powinno się ich wpuszczać na turniej, a także na igrzyska olimpijskie. Jestem po ukraińskiej stronie.

Kvitova jako pierwsza z czynnych tenisistów krytycznie oceniła decyzję Brytyjczyków. - Większość ludzi w Czechach podziwia jej odwagę, aby wypowiadać się przeciwko Rosji. W naszym kraju jest też kilku fanów Putina, hejterzy krytykują ją w mediach społecznościowych, ale Petrę to nie obchodzi - opowiada Knap.

- Jej słowa na temat rosyjskich i białoruskich tenisistów były szeroko komentowane. Wielkie gwiazdy sportu w Czechach rzadko wypowiadają się na takie tematy - tłumaczy Plasil. 

Rosjanie odnotowali wypowiedź Kvitovej. Swietłana Kuzniecowa, wielkoszlemowa mistrzyni i była koleżanka z kortów Czeszki, napisała na Telegramie: "Oglądam finał w Miami i bardzo kibicuję Rybakinie. Ostatnie słowa Kvitovej, delikatnie mówiąc, zaskoczyły mnie".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.